Wybory 2020. Pytania wokół głosowania w zakładzie opiekuńczym. 100 proc. na Andrzeja Dudę
Wybory 2020. Pojawiają się pytania ws. głosowania pacjentek Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Świętej Katarzynie koło Wrocławia. "Gazeta Wyborcza" dotarła do rozmów kobiet, które twierdzą, że karty do głosowania miała wypełniać jedna z sióstr zakonnych.
Po wyborach prezydenckich 2020 Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała wyniki II tury głosowania, która odbyła się 12 lipca. Andrzej Duda uzyskał 51,03 proc. głosów, a Rafał Trzaskowski - 48,97 proc. Frekwencja wyniosła 68,18 proc.
W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Świętej Katarzynie koło Wrocławia prowadzonym przez Siostry Pasterki na stałe mieszka kilkadziesiąt kobiet o różnym stopniu niepełnosprawności intelektualnej. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", od 2010 roku wygrywają tam wyłącznie kandydaci Prawa i Sprawiedliwości. Nie inaczej było w przypadku wyborów prezydenckich 2020.
Święta Katarzyna. Siostra "pomagała" podczas głosowania?
Do tej pory na czas głosowania obwodowa komisja wyborcza była organizowana na terenie zakładu. W tym roku utworzono ją w pobliskim przedszkolu. Według "GW" w pierwszej turze oddano 70 głosów. Większość z nich (63) trafiły do urny jako głosy korespondencyjne. Co więcej wszystkie popierały kandydaturę Andrzeja Dudy. Z kolei w drugiej turze zagłosowało 75 osób w tym 63 korespondencyjnie. "Wszystkie zgarnął urzędujący prezydent" - czytamy w artykule. Dla porównania w dwóch pozostałych obwodowych komisjach wyborczych Świętej Katarzyny wygrał Rafał Trzaskowski.
"Gazeta Wyborcza" cytuje fragmenty rozmów z pacjentkami Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Świętej Katarzynie. Wynika z nich, że jedna z sióstr zakonnych miała skreślić głos za kobiety, nie pytając którego kandydata chcą wybrać.
Jedna z nich miała nie być świadoma, na kogo oddaje głos i kto kandyduje na prezydenta: pacjentka utrzymywała, że w ostatnich wyborach prezydenckich zagłosowała na Jarosława Kaczyńskiego.
Wybory w zakładzie opiekuńczym. Kierowniczka komentuje
To, że wspominana wyżej siostra miała być odpowiedzialna za zbieranie głosów w ośrodku potwierdza siostra Emilia, kierowniczka Zakładu Opiekuńczo-Leczniczym w Świętej Katarzynie. Od 17 lipca opiekunka przebywa na urlopie.
- W głosowaniu brały udział wyłącznie pensjonariuszki świadome. Jeśli pensjonariuszka była w stanie złożyć podpis, to była również w stanie postawić krzyżyk przy wybranym kandydacie. Pensjonariuszki ubezwłasnowolnione i nieświadome nie brały udziału w wyborach - powiedziała siostra Emilia w rozmowie z "GW". Zaprzeczyła również, jakoby w zakładzie podczas głosowania miało dochodzić do nieprawidłowości.
Głosowanie pod znakiem zapytania. KBW zabiera głos
O sprawie zrobiło się głośno po tym, gdy jedna z opiekunek pracujących w zakładzie skontaktowała się z Obserwatorium Wyborczym. To organizacja, która bada, czy proces wyborczy przebiega prawidłowo.
- Po ostatnich wyborach parlamentarnych zgłosiła się do nas jedna z pracujących tam opiekunek. Była wzburzona, bo podczas głosowania siostry pobierały karty do głosowania, a następnie instruowały, na kogo oddać głos - poinformowała "GW" Elżbieta Białach, dolnośląska koordynatorka Obserwatorium Wyborczego.
Z kolei Tomasz Szczepański, przewodniczący delegatury Krajowego Biura Wyborczego, oświadczył, że do KBW nie trafiały żadne skargi w tej sprawie. - Nie mieliśmy takich zgłoszeń ani od członków komisji, ani żadnych innych osób mogących mieć wiedzę w tym temacie. Jeśli jednak ktoś ma dowody na ingerencję w treść kart wyborczych, sprawę powinna wyjaśnić prokuratura - dodał.
Niedawno Wirtualna Polska informowała o tym, że w kilkudziesięciu domach pomocy społecznej sto procent głosów zostało oddanych na Andrzeja Dudę. Sprawie przyjrzała się Federacja Pracowników Socjalnych. - Mamy sygnały o sytuacjach, które budzą niepokój - powiedział WP jej przewodniczący. Sprawa miała trafić do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"