Wybory 2020. Paweł Tanajno chce obniżyć wiek emerytalny do 57 lat. "Zamknąć ZUS, sprzedać pałace, urzędnicy do pracy"
Paweł Tanajno zapowiedział w debacie prezydenckiej w TVP, że obniży wiek emerytalny do 57 lat. Jego zdaniem pracownicy mieliby również otrzymywać do kieszeni pełną pensję brutto, bez potrąceń składek na ZUS oraz podatku dochodowego PIT.
W rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnia, jak miałaby wyglądać realizacja pomysłu. - Należy zamknąć ZUS, sprzedać jego pałace, a te kilkadziesiąt tysięcy urzędników skierować do normalnej pracy - mówi Paweł Tanajno, kandydat na prezydenta ruchu Strajk Przedsiębiorców.
- System polegający na tym, że pracujący Polacy płacą składki ZUS, a z tego wypłacane są bieżące emerytury, bankrutuje. Wkrótce i tak dobije go demografia. Zabraknie nowych płatników, czyli młodych pracowników. Żadne programy typu 500+, a nawet 1000+ nie zachęcą ludzi do posiadania większej liczby dzieci - tłumaczy kandydat.
Wybory prezydenckie. Paweł Tanajno szarżuje na ZUS
Zamiast emerytur uzależnionych od łaski rządzących polityków (13. emerytura, obiecywane rewaloryzacje) Tanajno proponuje wprowadzenie równego świadczenia emerytalnego dla wszystkich. Nie podaje konkretnej kwoty. Wyjaśnia, że powinna ona wystarczyć na skromne życie, czyli opłacenie rachunków za mieszkanie i wyżywienie. Po 57. roku życia emeryci sami by decydowali, czy chcą nadal pracować i sobie dorobić.
Taka emerytura miałaby być finansowana bezpośrednio z budżetu państwa. Według Tanajny i tak rząd dopłaca kilkadziesiąt miliardów zł rocznie do obecnego systemu emerytalnego. - Nie ma sensu utrzymywać fikcji, że podatnicy zbierają cokolwiek na swoje przyszłe emerytury. Przecież to ginie w czarnej dziurze - dodaje.
Paweł Tanajno. Pełna pensja brutto do kieszeni
Jednocześnie pracownicy mieliby otrzymywać do kieszeni pełną pensję brutto, bez potrąceń składek na ZUS oraz podatku dochodowego PIT. - Każde 100 złotych, pozostające w rękach prywatnych, zamieni się w inwestycję wartą 300 zł. Podczas gdy państwo po prostu marnotrawi ten kapitał. Zaoszczędzone pieniądze ludzie sami zainwestowaliby na przykład w zakup mieszkania czy działki z myślą o zabezpieczeniu w przyszłości - mówi dalej kandydat.
Co z dziurą, jaka wówczas powstałaby w dochodach budżetowych? Tanajno twierdzi, że nie zabraknie na służbę zdrowia, szkolnictwo, czy policję. - Trzeba mądrze ciąć resztę wydatków. Nasze pieniądze wpłacane do budżetu wyciekają przez tysiące dziur, niepotrzebnych projektów państwowych, utrzymanie armii zbędnych urzędników - przekonuje. I zaraz dodaje, że sam się o tym przekonał, prowadząc sieć sklepów komputerowych.
- Pod koniec roku zawsze przychodzili urzędnicy, chcący kupić sprzęt komputerowy z wolnej ręki. Tłumaczyli mi, że potrzebna jest im tylko grudniowa faktura, a dostawa może być później. Chodziło im o wydanie przyznanego budżetu do ostatniej złotówki, inaczej ktoś mógłby im kazać zmniejszyć wydatki w kolejnym roku. Czyli jest potencjał do oszczędzania i zmiany tego chorego systemu budżetowania! - stwierdza kandydat.
W debacie prezydenckiej w TVP Tanajno po raz pierwszy napomknął, że te pomysły i wyliczenia opracowali dla niego eksperci. Jacy? To już tajemnica. Zapytany, czy chodzi o Roberta Gwiazdowskiego, który podobne teorie (obywatelska emerytura i likwidacja PIT) wygłasza od wielu lat, odparł: - Blisko. Bardzo blisko. Są to eksperci, współpracujący z głównymi organizacjami pracodawców.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.