Wybory 2020. Burza w klubie PO po wypowiedziach Grzegorza Schetyny. "Taranuje kampanię"
Wybory prezydenckie 2020. Publiczne odcinanie się od kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej przez byłego przewodniczącego PO Grzegorza Schetynę zdenerwowało kierownictwo klubu parlamentarnego Platformy - usłyszała Wirtualna Polska.
29.04.2020 | aktual.: 29.04.2020 18:01
Nasi rozmówcy z największej partii opozycyjnej podkreślają, że wypowiedzi Schetyny są dla ugrupowania - i samej wicemarszałek - wizerunkowo destrukcyjne.
Wybory prezydenckie. "Wkurzenie jest powszechne"
Wtorkowy wieczór. Były szef PO Grzegorz Schetyna gości w studiu Polsat News. Komentuje kampanię, kreśli wyborcze scenariusze, mówi o Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. W końcu stwierdza: "Nie jestem ojcem tej kandydatury".
Wypowiedź - delikatnie rzecz ujmując - wywołuje konsternację zarówno u komentatorów politycznych, jak i przedstawicieli Platformy.
Co prawda w tym samym wywiadzie były lider Platformy przyznaje, iż "będzie trwał" przy kandydatce Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, ale i tak, jak wynika z naszych rozmów w PO, politycy największej partii opozycyjnej uznali wypowiedź byłego jej szefa za "bardzo złą".
- Wkurzenie na Schetynę jest powszechne. Małgorzata Kidawa-Błońska to także jego kandydatka, on ją wymyślił i dziś trzeba robić wszystko, żeby jej pomóc, a nie odwrotnie. Schetyna tylko niszczy atmosferę w partii i sztabie - komentuje dla Wirtualnej Polski wypowiedzi Schetyny polityk z kierownictwa PO.
CZYTAJ TEŻ: Wybory prezydenckie pod coraz większym znakiem zapytania. PiS "odkurza" scenariusz stanu klęski żywiołowej
Wybory prezydenckie i kampania Kidawy. "Schetyna szkodzi"
A jeszcze niedawno było tak: jest wrzesień 2019 roku, kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi. Ówczesny lider PO Grzegorz Schetyna, analizując fatalne dla niego sondaże zaufania, decyduje, że kandydatką Platformy na premiera będzie marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska. W jednym z wywiadów zadowolony z siebie polityk przyznaje: "Nie wiem, jak mogliśmy na to wcześniej nie wpaść!"
Ponad pół roku później, koniec marca 2020 r. Kidawa-Błońska jest już kandydatką nie na premiera, a na prezydenta. Epidemia koronawirusa zamraża aktywności kandydatów na głowę państwa, ale kampania wyborcza trwa. Mimo to Grzegorz Schetyna (już jako poseł, nie lider) sugeruje w RMF FM wymianę kandydatki: "Uważam, że jeżeli te wybory będą przesunięte, to wszystko znów otworzy się na nowo".
Kwiecień, kilka dni temu. Schetyna znów "przejeżdża prętem po klatce" i gra na nerwach nowemu kierownictwu partii. Pytany w Radiu Wrocław, czy nie żałuje wyboru Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na kandydatkę KO na prezydenta i czy dziś podjąłby taką samą decyzję, odcina się: "To była decyzja konwencji PO, która wskazała na marszałek Kidawę-Błońską. Jej konkurentem był prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak [którego Schetyna poparł - przyp. red.]. To była otwarta rywalizacja, z wielką klasą prowadzona. To była decyzja ludzi Platformy Obywatelskiej, ja tę decyzję bardzo szanuję”.
Dziś politycy z klubu Platformy przypominają te wypowiedzi byłego przewodniczącego. - To kolejny raz w ostatnich tygodniach, kiedy Schetyna szkodzi naszej kampanii - mówi jeden z nich.
Inny dorzuca: - Za porażkę wyborczą Schetyna odpowiedzialnością chce obarczyć nowe kierownictwo. Rozumiem jego frustrację, ale to nie jest w porządku.
Wybory 2020. Bojkot, ale nie rezygnacja
Małgorzata Kidawa-Błońska kilka tygodni temu zawiesiła swoją kampanię i zapowiedziała bojkot wyborów prezydenckich. Do tego ruchu - jak słyszymy - namówił ją były doradca Donalda Tuska Igor Ostachowicz, za zgodą szefa kampanii kandydatki KO Bartosza Arłukowicza.
Później wicemarszałek Sejmu wróciła do aktywności kampanijnych. W tym tygodniu zastrzegła, że jeśli wybory 10 maja - kontestowane przez opozycję - mimo wszystko się odbędą, to ona udziału w nich nie weźmie.
W przekazie o bojkocie wyborów Kidawę-Błońską wsparł były premier Donald Tusk, który wydał we wtorek oświadczenie w tej sprawie. Plan jest prosty: skłonić do bojkotu pozostałych kandydatów opozycji, doprowadzić do jak najniższej frekwencji w wyborach korespondencyjnych forsowanych przez PiS, i zdobyć silniejsze podstawy do zakwestionowania prawomocności majowej elekcji oraz protestów wyborczych.
- Bojkot jest, bo nie wzywamy do głosowania w tych niekonstytucyjnych i niebezpiecznych dla zdrowia i życia obywateli wyborach, ale jednocześnie nie wycofujemy kandydatury Kidawy-Błońskiej - mówił nam kilka dni temu jeden z polityków PO.
Jak tłumaczył, opozycja wciąż wierzy, że uda się zatrzymać PiS (choćby w głosowaniu w Sejmie w przyszłym tygodniu) i przełożyć wybory prezydenckie.
Gdyby Kidawa została "wycofana" przez PO, nie mogłaby startować w kolejnym terminie (np. w sierpniu), a Platforma zostałaby bez kandydata. I kolejna rzecz: Platforma ma zamiar składać protesty wyborcze podważające legalność wyborów do sądu w związku z 10 maja, a partia - jeśli wybory faktycznie się odbędą - chce zrobić to przy udziale swojej kandydatki. Bez Kidawy-Błońskiej waga tych protestów, jak tłumaczą politycy PO, będzie po prostu mniejsza.
Wybory prezydenckie. Lider PO forsuje plan
Platforma Obywatelska nadal forsuje tzw. "plan Borysa Budki". Zakłada on wprowadzenie stanu klęski żywiołowej i przełożenie wyborów prezydenckich o rok. Wybory byłyby organizowane przez Państwową Komisję Wyborczą (a nie, jak dzisiaj, przez rząd i Pocztę Polską), po konsultacji z lekarzami, epidemiologami oraz odbyłyby się w lokalach wyborczych - tradycyjną drogą - a także korespondencyjnie.
"Plan Budki" - jak wynika z badania pracowni Kantar, które widziała Wirtualna Polska - popiera 57 proc. respondentów. Negatywną opinię o przedstawionej przez Platformę propozycji ma co trzeci wyborca (badanie z dn. 21.04, metodą CATI, na grupie 800 dorosłych Polaków).
Nieporównywalnie niższym poparciem "cieszy się" kandydatura Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Wedle najnowszych sondaży - w tym pracowni Kantar - kandydatka KO może liczyć na zaledwie kilka procent poparcia.
Skąd takie spadki sondażowe? Wyborcy PO - co zauważają także dziennikarze "Rz" - w większości nie zamierzają brać udziału w wyborach 10 maja i otwarcie to deklarują, a więc w badaniach ich preferencje nie są brane pod uwagę.
- Mówimy jednym głosem z naszym elektoratem - tłumaczą decyzje o bojkocie przedstawiciele Platformy.
Czy ta strategia okaże się skuteczna? Ostateczne decyzje ws. wyborów w przyszłym tygodniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl