Wyborcze losy kryptoPiS-owców. Udało się odnieść sukces po schowaniu znaku partii?
Tam, gdzie startowali, partia Prawo i Sprawiedliwość była tak słaba lub zwyczajnie nielubiana, że lepiej było zamaskować swoje pochodzenie. W skrajnym przypadku kandydat ukrył logo PiS w materiałach wyborczych, eksponując biało-czerwone serce kojarzone z Koalicją Obywatelską. Co to dało? Sprawdziliśmy, jak potoczyły się wyborcze losy kandydatów kryptoPiS.
Dopiero po przegranej w rywalizacji o stanowisko prezydenta Szczecina Zbigniew Bogucki "przypomniał sobie", że był kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej na jego stronie internetowej słowa na "p" i "s" nie istniały. Kandydat wyraźnie zmniejszył logo partii w materiałach wyborczych. W notce biograficznej zatytułowanej "Kim jestem" nie nawet się nie zająknął, że jest posłem PiS, byłym wojewodą.
Teraz mógł wyznać prawdę: "Dziękuję za każdy z 36091 głosów, które pozwoliły uzyskać 27 proc. poparcia. To najlepszy wynik w historii, jeżeli chodzi o kandydata Prawa i Sprawiedliwości w wyborach na prezydenta Szczecina, zarówno pod względem liczby oddanych głosów, jak również poparcia wyrażonego w procencie wszystkich głosów" - podsumował wynik wyborów samorządowych.
Bogucki dodał, że uzyskał jeden z dwóch najlepszych wyników w tych wyborach, jakie uzyskali kandydaci PiS ubiegający się o urząd prezydenta w miastach wojewódzkich. Ogłosił, że pogratulował zwycięzcy, a w następnym zdaniu przyłożył mu niczym obuchem w głowę: "Szczecin czeka kolejne 5 lat przeciętności, choć chciałbym się mylić, ponieważ bez względu na wszystko, życzę naszemu miastu jak najlepiej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miller dosadnie o swojej dalszej karierze. Powiedział, co stanie się w lipcu
W Szczecinie w pierwszej turze wygrał obecny prezydent Piotr Krzystek, uzyskując 60 proc. głosów. To przykład na to, że strategia ukrywania powiązań z PiS niewiele pomogła. Jednak jest też przypadek ze skutkiem przeciwnym.
Już w styczniu prezydent Otwocka Jarosław Margielski ogłosił, że w wyborach samorządowych nie wystartuje z listy partii PiS, ale jako kandydat bezpartyjny. Młodego polityka nazywano "złotym dzieckiem PiS". WP wyliczała, że rządzony przez niego Otwock był zasilany rządowymi funduszami: 140 mln zł na wodociągi, geotermię, zajezdnię autobusową, kryty basen, nowe drogi czy przebudowę targowiska.
Margielski, startując pod szyldem własnego nazwiska, zdeklasował rywali, uzyskując 76 proc. Wygrał w pierwszej turze. Trudno ocenić, co podziało lepiej: czy to, że odciął się od PiS, czy fakt, że Otwock wypiękniał od rządowych dotacji.
Unikali skojarzeń z PiS. No i się udało
Z kandydatów, którzy stosowali partyjny kamuflaż, do drugiej tury wyborów wszedł Zbigniew Czerwiński. Startował na prezydenta Poznania. Uzyskał 20 proc. poparcia i w kolejnej odsłonie wyborów spotka się z aktualnym prezydentem Jackiem Jaśkowiakiem (43 proc.).
Zbigniew Czerwiński był radnym wojewódzkim i co najmniej od 2006 roku wybierany na kolejne kadencje z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. W aktualnej kampanii na jego plakatach pojawił się szyld "Zjednoczona Prawica". - To walka między dwoma chłopakami z Dębca, nie między PiS i PO - zapowiedział dziennikarzom lokalnych mediów.
Potrzebne są okulary lub lupa, aby przeczytać dyskretny napis "KWW Prawo i Sprawiedliwość", jakimi opatrzone są materiały wyborcze Andrzeja Śliwki. Były wiceminister aktywów państwowych oraz poseł PiS kandyduje na prezydenta Elbląga (woj. warmińsko-mazurskie). W pierwszej turze uzyskał 13,4 tys. głosów (34 proc.), w kolejnym głosowaniu zmierzy się Michałem Missanem, dotychczasowym wiceprezydentem miasta. Missan bez wstydu eksponuje znak Koalicji Obywatelskiej.
Na brak logo partii media wróciły uwagę w przypadku Mariusza Kędziory z klubu radnych PiS w Głogowie. Prywatnie to zięć Elżbiety Witek, który jednak startuje nie z PiS, a z lokalnego komitetu "Łączy nas Głogów". Zdobył mandat do rady powiatu - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej
Za to Borys Borówka, kandydat PiS na prezydenta Zabrza, na swoich plakatach umieścił serce przypominające symbol Koalicji Obywatelskiej i przepadł z kretesem.
- Niestety, nasz szyld nie pomoże w prowadzeniu zwycięskiej kampanii. Dlatego wielu samorządowców związanych z nami będzie startować jako niezależni. Jeśli to ma zwiększyć ich szanse, to niech tak będzie. Nie mamy dziś żadnych argumentów, żeby przekonać ich występowania pod sztandarem partii - tłumaczył na łamach WP jeden z posłów PiS.
Pytajmy skąd oni przychodzą
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczy: - Miasta gdzie kandydaci PiS unikali skojarzeń ze swoją partią, mają wspólny mianownik. PiS jest tam słaby lub nielubiany do tego stopnia, że przeciętny wyborca, który się waha, raczej nie będzie skłonny do zagłosowania na prawicę. Poznań to wręcz idealny przykład - komentuje.
Rozmówca WP zauważa, że na wschodzie kraju logo partii PiS nikt z kandydatów nie zasłaniał. W zachodniej części Polski taktykę kamuflażu partyjnego powielano w dziesiątkach przypadków.
Mimo to, jest zażenowany taktyką kandydatów stosujących partyjny kamuflaż: - Jaka jest wiarygodność, rękojmia powagi, kandydata, który wstydzi się własnej partii? - pyta prof. Chwedoruk. - Szanowni wyborcy, doceńmy, kim oni są, a przy okazji spotkań pytajmy, skąd oni przychodzą - radzi politolog.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski