Wulkan Merapi pluje popiołem i gorącym gazem
Aktywność wulkanu Merapi położonego na gęsto zaludnionej indonezyjskiej wyspie Jawa nasiliła się rano jeszcze bardziej niż w ostatnich dniach - informują wulkanolodzy i naoczni świadkowie.
Zobacz także galerię:
Po zboczach góry spływają gęste chmury gorącego gazu, wydobywającego się z położonego na wysokości ok. 3 tys. m.n.p.m. krateru oraz z położonych poniżej niego otworów bocznych. Gaz rozprzestrzenia się na szerokości wielu kilometrów na zboczach i u podnóża stożka wulkanicznego.
Z krateru wyrzucane są też cały czas na znaczną wysokość duże ilości popiołu wulkanicznego. Jedna z porannych erupcji, poprzedzona silnym wybuchem w kraterze i niosąca z sobą również większe odłamki skalne, wyrzuciła materiał z wnętrza ziemi na wysokość ponad 4 km.
Nie ma natomiast - według wulkanologów - nowych, potężnych erupcji lawy, po kilkukrotnych, silnych erupcjach w nocy, o których poinformował w telewizji Ratmon Purbo, szef centrum wulkanologicznego w Yogykarta.
Od soboty obowiązuje najwyższy poziom alarmu w zagrożonej strefie wokół wulkanu, położonego o ok. 400 km na wschód od stolicy kraju Dżakarty. Oznacza to że w każdej chwili może dojść do pełnego wybuchu Merapi, jednego z najgroźniejszych wulkanów Indonezji i całego "pierścienia ognia" wokół Pacyfiku.
Wulkan ostatni raz wybuchł w 1994 roku; zginęło wówczas 60 osób. Najbardziej niszczycielska erupcja Merapi w minionym stuleciu miała miejsce w 1930 roku, kiedy śmierć poniosło przeszło 1,3 tys. ludzi.