"Przychodził do mnie". Seweryn odpowiada Glińskiemu w dwóch słowach
Wraca sprawa głośnego nagrania, na którym Andrzej Seweryn w wulgarnych słowach mówił o Jarosławie Kaczyńskim, Donaldzie Trumpie i Viktorze Orbanie. W wywiadzie dla tygodnika "Sieci" skomentował je minister kultury Piotr Gliński. Głos w wymowny sposób zabrał też sam Seweryn.
11.09.2023 | aktual.: 11.09.2023 12:29
Chodzi o nagranie, które pojawiło się w mediach społecznościowych w czerwcu. Nie wiadomo jednak, w jakich okolicznościach i kiedy dokładnie powstało.
- Drogie dziecko, pamiętaj, twoim zadaniem jest im przyp***ć. Jesteś młody, na razie nie rozumiesz, co do ciebie mówię, ale szybko zrozumiesz, jak będziesz miał kilkanaście lat albo wcześniej, zrozumiesz komu trzeba przyp***ć. I nie zważać na nic! - mówi aktor na filmie.
Po chwili dodaje, że "tym wszystkim Trumpom, Kaczyńskim, Orbanom pier***m trzeba przyp***ć". - Żadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego tam, wiesz, rozumienia, debaty, porozumienia. Nie, k***a! Przyp***ć. Faszystom trzeba przyp***ć, a nie dyskutować z nimi - słyszymy na wideo, którego z uwagi na wulgaryzmy zdecydowaliśmy się nie publikować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: wiceminister był wyraźnie wzburzony. "Można sobie tak wchodzić?!"
Gliński komentuje nagranie Seweryna
Tygodnik "Sieci" spytał Glińskiego, czy aktor "zaskoczył go" takim nagraniem. - Wiedziałem, jakie poglądy ma pan Seweryn. Nie są one dla mnie zaskoczeniem. Zaskoczeniem jest fakt, że wyraża je w taki właśnie sposób. Mogę też powtórzyć: gdy do mnie przychodził po pieniądze, to nie mówił, że mnie nienawidzi - stwierdził minister.
Gliński nie doprecyzował jednak o jakie "pieniądze" chodzi.
Dwa wymowne słowa
Seweryn, pytany przez Wirtualną Polskę o komentarz do słów ministra, odpowiedział dwoma wymownymi słowami: "no comment".
W czerwcu aktor wydał jednak oświadczenie, w którym szerzej odniósł się do całej sprawy. "W związku z pojawieniem się w przestrzeni internetowej prywatnego nagrania z moim udziałem oświadczam, że ani ja, ani osoba, do której zostało ono wysłane, nie udostępniliśmy go mediom społecznościowym. Dostało się tam ono z woli tych, którzy mają dostęp do naszych prywatnych kont i którzy, jak sądzę już nieraz z tej możliwości korzystali" - przekazał wówczas WP Seweryn.
Przeczytaj też:
Źródło: "Sieci"/WP Wiadomości