Wszystko jest pozalewane. Dramatyczna sytuacja na Mazowszu
"Niech ktoś do nas przyjedzie, pomoże. Trzeba wysadzić zator na Bugu, inaczej wszystko nas zaleje" - błagają mieszkańcy Drogoszewa pod Wyszkowem. Cała wieś dosłownie pływa. Woda przedostała się na podwórka i do piwnic domów. Niektórzy nie mają ogrzewania i prądu.
Drogoszewo znajduje się 1,5 kilometra od granic z Wyszkowem. Wieś jest położona niżej niż miasto, dlatego tutaj najbardziej widać skutki powodzi, która od kilku dni dotyka pogranicze Mazowsza i Podlasia.
Na większości podwórek w miejscowości znajduje się woda, niektóre posesje mają zalane garaże oraz pomieszczenia gospodarcze. Do wsi można dojechać tylko z jednej strony, bo z drugiej droga jest nieprzejezdna. Część mieszkańców musiała zrobić tymczasowe dojścia do domów i poprzecinać płoty, bo wjazdy od głównej ulicy są całe pod wodą.
- Całą noc nie spaliśmy, niektórzy z nas płakali. Boimy się, co tu będzie. Jak woda wzbierze jeszcze o 40 centymetrów, to będzie w naszych domach. To jest koszmar. Błagamy, niech ktoś nam pomoże - płacze do naszej kamery Robert Jaworowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Służby tylko na chwilę
We wtorek wieczorem na miejscu pojawili się strażacy z OSP oraz Wojska Obrony Terytorialnej. Pisał o tym m.in. minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Mieszkańcy potwierdzają, że służby się pojawiły, ale skarżą się, że były tylko chwilę.
- Worki z piaskiem układaliśmy sami. Sąsiedzi pomagali sąsiadom. Inaczej nikt by za nas tego nie zrobił. Wojska bardzo szybko się zawinęły, a my zostaliśmy ze strachem w oczach - mówi Jaworowski.
Mieszkańcy wsi pokazali nam pozalewane pomieszczenia gospodarcze. Część domów jest odcięta od prądu i gazu. Ci, którzy mają piece węglowe, nie mogą z nich korzystać. - Proszę zobaczyć, ile tu tego jest - pokazuje na poziom wody emerytka, sąsiadka Jaworowskiego. - Nie odpalimy ogrzewania. Nie wiem, co to będzie, zamarzniemy chyba - żali się.
- Nasza wieś nie jest podłączona do kanalizacji. Szamba są pozalewane, nie można korzystać z toalety ani łazienki. Myjemy się u znajomych. Nie mamy już siły - dodaje z kolei Jaworowski.
Jedno rozwiązanie
Drogoszewianie twierdzą, że jedynym możliwym wyjściem jest wysadzenie lodu, który stworzył zator na Bugu. - Tam jest ogromna warstwa, ona nie stopnieje. A dopóki ten zator tam będzie, to rzeka będzie nas zalewała - mówi z kolei pani Danusia, kolejna mieszkanka Drogoszewa.
- Ktoś musi tutaj przyjechać i podjąć decyzję o wysadzeniu tego. A jak woda opadnie, konieczne jest pogłębienie rzeki. To uratuje nas przed kolejnymi powodziami. Takiej wody nie było tutaj od kilkudziesięciu lat - dodaje.
- Błagamy, niech ktoś nas dostrzeże, pomoże. Właśnie tracimy dobytek swojego życia. Ja nawet strat nie liczę, bo nie jestem w stanie - podsumowuje.
Wójt gminy Wyszków do której należy Drogoszewo, przekonuje, że sztab kryzysowy pracuje całą dobę. - Jesteśmy w kontakcie z Wodami Polskimi, to one podejmują wszystkie decyzje. Z naszej strony mogę zapewnić, że cały czas obserwujemy sytuację. Jedna rodzina zadeklarowała chęć ewakuacji, będzie miała zapewniony hotel - mówi Grzegorz Nowosielski.
St. Brygadier Sławomir Pietrzak ze straży pożarnej przekonuje z kolei, że również ta służba non stop pomaga mieszkańcom. - Komendant cały czas monitoruje sytuację. Nie spał od kilkunastu godzin - przekazał.
Służby obserwują stan rzeki. W środę około południa w Drogoszewie ponownie pojawiło się wojsko, które umieszczało worki z piaskiem wokół domów. W środę nad Bugiem również latał helikopter wojskowy. Jak udało nam się ustalić, wojsko miało za zadanie zrobić rekonesans i sprawdzić grubość pokrywy lodowej.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski