Wszyscy uwzięli się na Wróbla
Odchodzący prezes PKN Orlen Zbigniew Wróbel
był bohaterem wielu publikacji "Gazety Wyborczej" od czasu, kiedy
ujawniła ona raporty firm audytorskich Deloitte Touche i Ernst &
Young.
Dziennik przypomina, że zarzucały one władzom PKN wydawanie pieniędzy lekką ręką - niegospodarność przy kupowaniu działek pod stacje benzynowe, nadużycia przy kontraktach związanych ze zmianą wizerunku stacji.
Uważaliśmy - pisze zastępca szefa działu gospodarczego "Gazety Wyborczej" Konrad Sadurski - że tak poważne zarzuty powinny szybko zainteresować radę nadzorczą spółki, głównego akcjonariusza ministra skarbu, premiera. Niesłusznie.
Nie mogąc się doczekać reakcji, "Gazeta Wyborcza" przypominała zarzuty w kolejnych tekstach (jak mawiał Napoleon, najskuteczniejszą figurą retoryczną jest powtórzenie). Wróbel nigdy nie chciał się do nich odnieść. Odmawiał "Gazecie Wyborczej" rozmowy.
Aż w końcu się odniósł. We wczorajszym wydaniu dwutygodnika "BusinessWeek" Wróbel wyjawił, że ma pretensje do dziennikarki "Gazety Wyborczej" Dominiki Wielowieyskiej. Jeżeli na blisko 80 artykułów, które napisała pani Wielowieyska, 60 dotyczyło Orlenu i są tam całe bloki komputerowo przepisywane z dnia na dzień, to mam poważną wątpliwość co do warsztatu dziennikarskiego i poważne wątpliwości co do intencji. Odczuwałem wyraźną zajadłość tej konkretnej osoby - mówił Wróbel.
Jak gdyby na ironię tego samego dnia "Rzeczpospolita" podała, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdziła opinie audytorów. No cóż, wypada powtórzyć: w PKN Orlen dochodziło do niegospodarności przy kupowaniu działek pod stacje benzynowe. Prace związane ze zmianą wizerunku stacji zlecono firmie niezdolnej do wykonania tego zadania, ale należącej do znajomego i byłego wspólnika prezesa Wróbla - stwierdza autor komentarza w "Gazecie Wyborczej". (PAP)