"Wszyscy byli pijani". Nowe fakty o śmiertelnym wypadku w Klamrach
- Wszyscy pili piwo, jedni więcej, drudzy mniej. Zajadaliśmy kiełbaski, doskonale się bawiliśmy. To Bartek Sz. poszedł po auto do domu ojca, chwilę jeździł nim po okolicy pijany. Po tym wszyscy zapragnęli jechać do miasta - opowiadała śledczym Magda K., jedna z dziewcząt, która przeżyła masakrę w Klamrach pod Chełmnem (woj. kujawsko-pomorskie). Do zeznań dziewczyny dotarł "Fakt". Zarówno wspomnienia dziewczyny jak i zabezpieczone dowody wskazują na to, że wszyscy uczestnicy wypadku byli pijani.
Z zeznań dziewczyny wynika, że nikt z pasażerów nie miał prawa jazdy. Kierowcą nastolatków został Mateusz M., bo jak mówi dziewczyna, "był najtrzeźwiejszy". - On wsiadł za kierownicę, ja obok niego z przodu. Reszta siadła z tyłu. Najpierw pojeździliśmy po okolicy, po tym pojechaliśmy do miasta. Gdy przejechaliśmy Chełmno, Bartek kazał jechać w stronę Grudziądza drogą nad Wisłą - opowiada.
W ten sposób dziewięć osób znalazło się w 5-osobowym samochodzie. Jednak Mateusz M. stracił panowanie nad autem i wbił się w drzewo. Na miejscu zginęli wszyscy pasażerowie siedzący z tyłu. Przeżył tylko kierowca i Magda K., która siedziała obok niego.
_ Źródło: Fakt_