"Tam jest masakra". Zawaliła się ściana na 6 piętrze. Znamy kulisy
Wypadek na budowie we Wrocławiu. W mieszkaniu na szóstym piętrze runęła ściana. - Wchodzę do domu z łakociami, widzę 30 robotników, dookoła gruz i beton - relacjonuje poszkodowany Arkadiusz Skrobich.
01.11.2024 | aktual.: 01.11.2024 18:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pan Arkadiusz mieszka na nowym osiedlu przy ulicy Miedzianej. Mieszkanie na ostatnim piętrze odebrał w marcu, a wprowadził się do niego w lipcu. Ściana jego salonu łączy się ze ścianą drugiego bloku będącego kolejnym etapem osiedla, który jest w trakcie budowy.
W czwartek 31 października na budowie nowego etapu doszło do wypadku. Podczas wylewania betonu pękła ściana, co spowodowało, że konstrukcja zawaliła się i przebiła ścianę w przylegającym mieszkaniu pana Arkadiusza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Wchodzę z łakociami na Halloween i słyszę odgłosy budowlańców. Zza ściany patrzy na mnie 30 robotników. W salonie mam gruz i beton. Sofa przesunęła się do aneksu kuchennego. Wszystko jest zniszczone - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską mężczyzna.
Jak dodaje, było to około godziny 17.40. Robotnicy powiedzieli mu, że do wypadku doszło około 17.10.
- Wezwałem policję, bo panowie twierdzili, że najpierw muszą uprzątnąć, by zawiadomić służby. Dobrze, że w domu nie było moich dzieci, które w tym czasie zbierały słodycze na Halloween. Gdyby nie to, o tej porze siedzielibyśmy w salonie i oglądali bajki - mówi prawnik.
Mężczyzna przyznaje, że służby były zdziwione podczas przyjmowania zgłoszenia.
- W poniedziałek będę składał oficjalne zawiadomienie na policji. Zabrałem rzeczy do trzech reklamówek i wyjechałem z dziećmi. Tam jest masakra, straty wyceniam na co najmniej 1,4 miliona złotych. Nie wyobrażam sobie też zamieszkać ponownie w tym miejscu - przyznaje.
W rozmowie z WP skarży się również na postawę dewelopera. - Spravia mówi, że "jest jej przykro". Dzisiaj miałem spotkanie z członkiem zarządu, który podkreślał, że poświęcił mi szczególny dzień. Nie dostałem oferty, poza noclegiem w hotelu. Usłyszałem, że jakbym chciał, to mogliby mi ścianę wymurować w ciągu jednej doby, ale nadzór budowlany wstrzymał wszystkie prace. Mnie jednak nie interesuje korporacyjne gadanie i potrzebuję mieszkania dla mnie i trójki dzieci - wymienia Skrobich.
Tłumaczenie dewelopera
Wirtualna Polska skontaktowała się z rzecznikiem prasowym Spravii, który potwierdził, że "w czasie budowy kolejnego etapu osiedla, który przylega do istniejącego, doszło do pęknięcia ściany, która następnie się zawaliła".
- Doszło do szkód materialnych. Natychmiast powołaliśmy sztab kryzysowy. Zaproponowaliśmy hotel i pomoc psychologiczną, ale właściciel mieszkania nie miał takiej potrzeby. Wszystko zostało zabezpieczone, nasi przedstawiciele, w tym członek zarządu odpowiadający za realizację, są w kontakcie z właścicielem, będą sporządzane opinie m.in. przez inżynierów z Politechniki Wrocławskiej - tłumaczy Andrzej Miś, rzecznik prasowy dewelopera.
W rozmowie z WP zapewnia, że w sprawie wynajmu mieszkania dla rodziny "nie widzi żadnego problemu". - Na pierwszą noc zaproponowaliśmy najlepszy hotel we Wrocławiu, bo nie dysponujemy mieszkaniami - dodaje.
- Pracownicy, którzy byli na budowie, od razu przystąpili do działań ratowniczych i sprawdzenia, czy nie ma poszkodowanych. Był inspektor budowlany, był nadzór, wszelkie próbki materiałów zostały pobrane. Służby wezwał pan mecenas Skrobich, właściciel mieszkania. Nasi pracownicy skupili się na najpilniejszych wtedy działaniach ratowniczych - przyznaje Miś.
Sprawą zajmuje się również policja. - Inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że niepotrzebna jest ewakuacja pozostałych mieszkańców bloku. Wszyscy pracownicy budowy byli trzeźwi. Będziemy prowadzić szczegółowe postępowanie i badać, w jakich okolicznościach doszło do wypadku. Gromadzimy materiały dowodowe, czekamy na szczegółowe opinie i będziemy przesłuchiwać świadków - wyjaśnia komisarz Wojciech Jabłoński z policji we Wrocławiu.
Ze wstępnych ustaleń nadzoru budowlanego wynika, że "nieprawidłowo prowadzono roboty budowlane". - Podczas betonowania ściany nowo wznoszonego budynku użyto jednej ze ścian sąsiedniego budynku jako deskowania nowej ściany. Taki sposób prowadzenia robót jest spotykany, lecz w tym przypadku nieprawidłowością jest brak zabezpieczenia ściany, względnie pośpiech wznoszenia budynku. Rozmiar uszkodzeń nie jest duży, ale ustalimy kwalifikację: katastrofa budowlana - podsumował Przemysław Samocki, dyrektor PINB we Wrocławiu.
Czytaj też: