"Wstyd mi za tych, którzy aktualnie rządzą!"
W najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski profesor Jadwiga Staniszkis zwraca uwagę na znak markowy Platformy, jakim stały się doprowadzone do doskonałości oportunizm i sztuka uników. - Wstyd mi za tych, którzy aktualnie rządzą! - przyznaje socjolog.
Oportunizm i sztuka uników doprowadzone do doskonałości to znak markowy PO. Niestety, społeczeństwo zaczęło traktować ów brak pryncypialności jako normę zwalniającą z obowiązku wysokich standardów i moralnej refleksji na temat własnych działań. Ta bylejakość staje się nowotworem niszczącym tkankę społeczną. I chodzi nie tylko o pryncypialności w sprawie Zakajewa.
Wprawdzie nie został zatrzymany, bo automatycznie chroni go status uchodźca politycznego na terenie jednego z krajów UE, ale nie oznaczało to wcale braku szykan wobec innych uczestników Kongresu Czeczenów. Z kuriozalnym oświadczeniem polskiego MSZ, że nigdy nie uzna rządu niepodległej Czeczeni. Czyli, że akceptuje jej okupację przez Rosję. Wszystko po to, aby Miedwiediew nie odwołał wizyty!
Ta oportunistyczna gra na dwie strony to tylko jeden wymiar braku pryncypialności rządu PO. Widać to także w sprawach wewnętrznych. Miał być budżet zadaniowy, który wydłuża i racjonalizuje wydatki, burząc pokomunistyczne dziedzictwo resortowych partykularyzmów. Ministerstwa były przeciw, więc zmieniono ustawę: dziś mówi się już nie o "zadaniach" ale -"funkcjach", wpychając strumienie finansowe z powrotem w resortowe koryta (dosłownie i w przenośni).
Miała być konsolidacja sektora publicznego, aby stworzyć silne podmioty zdolne do roli regionalnych liderów. Ale jest tylko wymuszona administracyjnie krzyżowa własność w energetyce nastawiona na wydrenowanie środków finansowych i wspomożenie budżetu. Zamiast inwestycji w "efektywność energetyczną" dającą w przyszłości wielokrotnie większe oszczędności (modernizacja linii przemysłowych, energooszczędność).
I wreszcie wybory samorządowe. Znów unik: nie wysuwamy sami kandydata z zarzutami prokuratorskimi, ale ulegamy "demokracji wewnątrzpartyjnej", bądź - nie wysuwamy konkurenta i cicho popieramy. Po drodze łamiemy dane słowo i współpracowników (publicznie zmieniająca zdanie minister Pitera), albo - ucinamy prace komisji hazardowej zanim wyjaśni kluczową sprawę sprzeczności w zeznaniach dyrektorów w Ministerstwie Sportu, obciążającą Drzewieckiego. Tego ostatniego może zresztą awansujemy na szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego - przecież tak kocha sport! A co kryło się za sprawą rezygnacji z budowy Narodowego Centrum Sportu (cenne tereny obok dworca stadion wciąż są puste - może będą tam apartamentowce?!) do dziś nie jest wyjaśnione.
Może walka wyborcza o prezydenturę Warszawy posunie sprawę do przodu? Wstyd mi za tych, którzy aktualnie rządzą!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski