Wstrzymują starty po wypadku statku kosmicznego
Rosja wstrzymała eksploatację rakiet nośnych Sojuz w następstwie katastrofy bezzałogowego transportowego statku kosmicznego Progress, który w środę runął na ziemię tuż po starcie z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie.
25.08.2011 | aktual.: 25.08.2011 13:42
- Podjęto decyzję o zawieszeniu wystrzeliwania rakiet Sojuz do czasu ustalenia przyczyn wypadku - powiedział anonimowy przedstawiciel władz, cytowany przez agencję Interfax.
Rakieta Sojuz-U z bezzałogowym transportowym statkiem kosmicznym Progress M-12M została wystrzelona z dzierżawionego przez Rosję kosmodromu Bajkonur w środę o godzinie 17 czasu moskiewskiego (godzina 15.00 czasu polskiego). W piątek statek z kilkoma tonami zaopatrzenia miał dolecieć na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).
Według rosyjskiej Federalnej Agencji Kosmicznej (Roskosmos), Progress M12-M nie został wprowadzony na właściwą orbitę na skutek awarii silników trzeciego członu rakiety Sojuz-U i rozbił się w tajdze około 40 km od miejscowości Beżel-Bik, w rejonie czojskim, na terytorium rosyjskiej Republiki Ałtaju. Wypadek nastąpił w 325. sekundzie lotu.
Władze utrzymują, że w miejscu, w którym spadł Progress M12-M, mogli przebywać jedynie drwale i zbieracze owoców leśnych. Wszelako nie ma informacji o ofiarach w ludziach bądź zniszczeniach na ziemi.
W tej słabo zaludnionej okolicy, znajdującej się przy granicy z Chinami, Mongolią i Kazachstanem, trwają poszukiwania fragmentów statku. Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych przestrzega miejscową ludność przed próbami dotarcia do szczątków statku na własną rękę. Resort zaznacza, że są one toksyczne.
Rosyjskie Centrum Kontroli Lotów kosmicznych zapewniło, że na ISS znajdują się zapasy, które wystarczą astronautom do przybycia kolejnego Progressu. Centrum wykluczyło możliwość ewakuacji załogi ISS.
Na stacji pracuje obecnie sześciu astronautów: trzej Rosjanie - Andriej Borisenko, Aleksandr Samokutjajew i Siergiej Wołkow, dwaj Amerykanie - Ronald Garan i Michael Fossum oraz Japończyk Satoshi Furukawa.
Nowa zmiana astronautów ma się udać na ISS w końcu września. Natomiast start następnego bezzałogowego statku transportowego planowany jest na październik.
Progress M-12M miał dostarczyć na stację 2,67 tony ładunków, w tym żywność, wodę i tlen dla załogi, książki, pejzaże rosyjskiego malarza Aleksandra Szyłowa i prezenty, środki higieny osobistej i bieliznę, a także paliwo, aparaturę do eksperymentów naukowych i sprzęt dla amerykańskiej części stacji. Statek był ubezpieczony na 3 mld rubli (104 mln dolarów).
Od chwili zakończenia amerykańskiego programu lotu wahadłowców, rosyjskie statki kosmiczne pozostają jedynym środkiem dostawy zaopatrzenia dla ISS. NASA zawarła też z Roskosmosem kontrakt na załogowe loty w latach 2014-15 na sumę 753 mln USD.
Środowy incydent to pierwsza w historii katastrofa Progressa. Te bezzałogowe transportowe statki kosmiczne są eksploatowane od stycznia 1978 roku. Łącznie wystrzelono już 135 Progressów.
W przypadku rakiet Sojuz-U było to 21. takie zdarzenie (na 769 startów). Załogowe statki kosmiczne Sojuz wynoszone są na orbitę za pomocą rakiety Sojuz-FG, zmodyfikowanej wersji Sojuz-U.
Rosyjskie media przypominają, że Progress M-12M to już czwarty aparat kosmiczny utracony przez Rosję w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy.
W grudniu 2010 roku rakieta nośna Proton-M utopiła w Oceanie Spokojnym w rejonie Hawajów trzy satelity systemu nawigacyjnego Glonass. W lutym tego roku właściwej orbity nie osiągnął satelita wojskowy Geo-IK-2, wyniesiony za pomocą rakiety Rokot. A w zeszłym tygodniu, 18 sierpnia, niepowodzeniem zakończyło się wystrzelenie rakiety Proton-M z satelitą telekomunikacyjnym Express-AM4.
Dziennik "Kommiersant" podliczył, że wszystkie te niepowodzenia kosztowały już budżet państwa co najmniej 16 mld rubli (554 mln dolarów). W ocenie gazety, zdarzenia te jednoznacznie świadczą o głębokim kryzysie, w jakim znajduje się przemysł rakietowo-kosmiczny Rosji.
Także cytowany przez dziennik "Moskowskije Nowosti" profesor Jurij Karasz z Rosyjskiej Akademii Kosmonautyki im. Konstantego Ciołkowskiego uważa, że katastrofa Progressa jest "nieprzyjemnym sygnałem, świadczącym o systemowym kryzysie całej branży kosmicznej". - To uderzenie w jeden z filarów, na których opiera się rosyjska kosmonautyka - podkreślił.