Wstrząsająca relacja Ukrainki. "Myślałam, że to już koniec"
Anna została zgwałcona. Jej męża zabito. Kobieta opowiedziała o dramacie, jaki zgotowali jej okupanci. - Większość z nich to zabójcy, gwałciciele i szabrownicy - mówi.
Trwa już 48. dzień wojny w Ukrainie. Od naszych sąsiadów cały czas docierają dramatyczne informacje. Na stronach BBC czytamy wstrząsającą relację Ukrainki. 50-letnia Anna (imię zostało zmienione) mieszka 70 km od Kijowa. Dziennikarzom wyznała, że została zgwałcona, a jej mąż zastrzelony.
Anna powiedziała, że 7 marca była w domu z mężem, gdy wtargnął żołnierz i pod bronią zabrał ją do domu obok. Miał kazać jej zdjąć ubranie i grozić, że ją zabije, jeśli nie będzie robiła, co rozkaże. Potem ją zgwałcił.
Kobieta opisała swojego oprawcę jako młodego, chudego czeczeńskiego bojownika sprzymierzonego z Rosją. - Kiedy mnie gwałcił, weszło jeszcze czterech żołnierzy. Myślałam, że to już koniec. Ale oni go zabrali. Nigdy więcej go nie widziałam - mówiła.
Sądzi, że była to "jakaś inna jednostka rosyjskich żołnierzy".
Mąż próbował ją ratować
Gdy wróciła do swojego domu, znalazła męża poważnie rannego. Został postrzelony w brzuch. - Próbował pobiec za mną, aby mnie uratować, ale został trafiony serią kul – mówiła BBC Anna.
Oboje szukali schronienia w domu sąsiada. Mąż Anny zmarł z powodu odniesionych obrażeń dwa dni później. Razem z sąsiadami pochowali męża kobiety na podwórku przed domem.
Według relacji zrozpaczonej kobiety, żołnierze, którzy byli w tragicznym dniu z jej oprawcą, pozostali w jej domu przez kilka kolejnych dni. Mieli celować w nią z broni i kazać oddać im rzeczy męża. Anna opowiada, że często byli pijani. Po ich wyjeździe miała znaleźć narkotyki.
- Większość z nich to zabójcy, gwałciciele i szabrownicy - mówi kobieta.
Rosja grozi większą ofensywę. Ekspert o planach Putina
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski