Wstrząsające relacje świadka zamachu. Jeden ratował ofiarę, drugi widział strzelca
Podczas wiecu Donalda Trumpa w Pensylwanii doszło do nieudanej próby zamachu na jego życie. W sieci pojawiła się relacja świadka zdarzenia. - Usłyszałem strzały i usłyszałem wołanie o pomoc - mówi jeden ze świadków. Inny wspomina, że widział strzelca i informował o tym służby.
14.07.2024 | aktual.: 14.07.2024 08:54
Podczas wiecu Donalda Trumpa w Pensylwanii doszło do nieudanej próby zamachu na jego życie. W pewnym momencie słychać było kilka głośnych huków, następnie Trump schylił się, kryjąc się za mównicą.
Na scenę natychmiast wkroczyli agenci Secret Service, którzy zabezpieczali wydarzenie. Trump został podniesiony i wykonał gest podniesionej pięści do zgromadzonych na wiecu ludzi. Na zdjęciach widać krew na twarzy kandydata partii Republikańskiej. Widoczne jest także zakrwawione prawe ucho.
Rzecznik Secret Service potwierdził, że "były prezydent jest bezpieczny".
Nieudany zamach na Trumpa. Świadkowie mówią, co widzieli
Sieć błyskawicznie zalały nagrania całego zajścia. Pojawiły się także nagrania, przedstawiające świadków zdarzenia - obecnych na miejscu wyborców byłego prezydenta. Reporter CBS News Jake Rosen zamieścił w serwisie X relację mężczyzny, który udzielał pierwszej pomocy rannemu w zajściu.
- Usłyszałem strzały i usłyszałem wołanie o pomoc. Osoba ta miała ranę postrzałową głowy. Udzielałem jej pierwszej pomocy - mówi mężczyzna na nagraniu. Świadek relacjonując zdarzenie, ma na sobie zakrwawiony biały T-shirt oraz krew na twarzy. - Podbiegłem, powiedziałem, że jestem ratownikiem i pomogę. Było dużo krwi, ranny leżał między ławkami - podkreślił. Mężczyzna przekazał, że rannemu została udzielona pomoc - przeprowadzono masaż serca i sztuczne oddychanie.
Prokurator okręgowy hrabstwa Butler, Richard Goldinger przekazał później w rozmowie telefonicznej z agencją AP, że podejrzany strzelec nie żyje.
Dodał również, że co najmniej jeden uczestnik wiecu został zabity. Kolejna osoba jest w krytycznym stanie.
Na antenie BBC głos zabrał inny ze świadków zdarzenia. On wskazał, że widział zamachowca i moment wchodzenia na jeden z pobliskich dachów, skąd oddawał strzały. Jak zarzuca, próbował poinformować o tym służby - jednak te nie widziały zamachowca i nie zareagowały. Zrobiły to już po całym zajściu.
- Nie widzieliśmy Trumpa, ale go słyszeliśmy. Strzały pojawiły się po 5-7 minutach od początku wystąpienia - mówi sympatyk byłego prezydenta. Mężczyzna mówi, że alarmował służby, że widział mężczyznę z długą bronią, który zajmował pozycję na dachu stodoły. - Mówiliśmy policji, wskazywaliśmy go, trwało to ze 3 minuty. Dlaczego nie ma wystarczającej liczby Secret Service na miejscu? - podkreślał.
- Facet był tam na 100 proc. Widzieliśmy, jak czołgał się z bronią. Jestem tego pewien. To była strzelba - zaznaczył.
- Jest tu tylko kilka budynków. Dlaczego tam nie było Secret Service? Jest dużo pytań - mówił w rozmowie z BBC. Świadek widział również moment zastrzelenia zamachowca.