Wstrząsająca relacja ojca 2‑latka zabitego przez aligatora
• 16 czerwca na Florydzie aligator śmiertelnie zaatakował 2-letniego chłopca
• Pół miesiąca po tragedii na Florydzie, służby odtajniły maile z przebiegu akcji ratunkowej
• Ojciec chłopca próbował go ratować, sam został jednak zaatakowany przez drugiego aligatora
05.07.2016 | aktual.: 05.07.2016 11:09
Matt Graves, który przebywał z synem podczas tragicznego zdarzenia, pierwszy rzucił się na ratunek, by oswobodzić dziecko. Został jednak zaatakowany przez drugiego osobnika czyhającego w wodzie. Do tej pory mówiono o ataku tylko jednego aligatora. Dopiero teraz ujawniono maile, które dowódca strażaków wysłał do swoich przełożonych po całej akcji.
Graves opisuje, że kiedy próbował złapać synka Lane'a i wyswobodzić go ze szczęk aligatora, został zaatakowany przez drugie zwierzę. Powiedział o tym strażakom, a ci nakazali mu natychmiast opuścić miejsce zdarzenia, ponieważ ojciec dziecka sam potrzebował pomocy. Mężczyzna wymagał natychmiastowej opieki lekarskiej oraz podania zastrzyków i antybiotyków. Ranny ojciec nie chciał nawet słyszeć o zostawieniu synka, kapitan dowodzący akcją obiecał mu więc, że po zaleczeniu ran będzie mógł wrócić na miejsce.
Niestety, ciało chłopca zostało znalezione na brzegu, niedaleko miejsca ataku. Sekcja zwłok wykazała, że Lane zmarł od utonięcia i odniesionych ran.
Kapitan Wellons opisał w mailu jak bardzo rodzice chłopca dbali o synka i cierpieli po stracie. "Ta przecudowna para nalegała na pokazanie nam zdjęć ich uśmiechniętego synka. Matka opisywała go jako bardzo szczęśliwego chłopca" - pisze Wellons w swoim raporcie.
Podczas 16-godzinnych poszukiwań chłopca zostało zastrzeloncyh 5 aligtorów żyjących na terenie parku rozrywki. Disney Word zamknął wszystkie plaże na terenie parku. Postawiono również nowe znaki ostrzegające przed aligatorami i wężami na plaży. Wcześniej były to tylko tablice zakazujące kąpania się w wodzie. Po tragedii wprowadzono także limity na połów ryb oraz ochronę na plażach.