PolskaWspomnienia z Powstania Warszawskiego

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego

Nie baliśmy się wtedy o siebie, walczyliśmy
w imię ideałów Polski niepodległej, wpojonych nam przez rodziców i
dziadków - wspominała podczas spotkania w Muzeum
Powstania Warszawskiego Maria Stypułkowska-Chojecka pseudonim
"Kama", uczestniczka akcji "Kutschera", której 63. rocznica minęła
1 lutego.

22.02.2007 22:00

Akcja miała za zadanie likwidację szefa SS i policji na okręg warszawski. Wyrok na znienawidzonego przez mieszkańców stolicy "kata Warszawy" wydał szef Kedywu, płk. Emil Fieldorf (pseud. Nil), a przeprowadzeniem akcji zajęła się grupa "Agat".

Na wiele miesięcy przed akcją obserwowałam dom Kutschery, żeby poznać jego rozkład dnia i ustalić dogodną porę do wykonania wyroku na kata Warszawy. W dniu akcji moim zadaniem było potwierdzenie tożsamości Kutschery i przekazanie wiadomości, że opuścił dom. Kiedy rozpoczęła się strzelanina wraz z koleżanką schroniłyśmy się w bramie, którą opuściłyśmy po odwrocie kolegów. Pojechałyśmy do punktu kontaktowego, gdzie zostawiłyśmy broń. Potem poszłyśmy do szkoły - opowiadała "Kama".

Wspominając dalsze wydarzenia Stypułkowska-Chojecka zaznaczyła, że śmierć Kutschery nie była jeszcze zakończeniem całej akcji. Rayski wywołał nas z lekcji i powiedział, że ranni koledzy są w szpitalu i trzeba ich odbić. Pojechaliśmy do szpitala Przemienienia. Ja zostałam na zewnątrz, żeby kontrolować sytuację, a chłopcy wynieśli kolegów dopożyczonejkaretki. Odjechaliśmy praktycznie w ostatniej chwili, bo do głównego wejścia podjeżdżali już Niemcy. Niestety, mimo naszych starań,LotiCichy` po kilku dniach zmarli - zakończyła swoją opowieść.

Franz Kutschera funkcję dowódcy SS i policji na okręg warszawski objął 25 września 1943 roku i od razu zaostrzył represje wobec Polaków. Nastąpiły liczne egzekucje uliczne, którymi Kutschera chciał złamać warszawiaków. Zwiększył także liczbę łapanek. Jesienią 1943 roku Kierownictwo Walki Podziemnej wprowadziło Kutscherę do wykazu akcji "Główki" (czyli na listę osób do likwidacji). Na trop Kutschery, który był bardzo dobrze zakonspirowany, wywiad Armii Krajowej wpadł przypadkiem.

Aleksander Kunicki "Rayski", szef komórki wywiadu oddziału Agat, który rozpracowywał Waltera Stamma - szefa Wydziału IV Gestapo, często penetrował dzielnicę policyjną. Tam zaobserwował pojawienie się limuzyny z nieznanym mu generałem. Od tego dnia "Rayski" śledził jego przyjazdy do budynku Gestapo i wkrótce ustalił, że mieszka on w Alei Róż 2 i nosi nazwisko Kutschera. "Rayski" o swoim odkryciu zameldował dowództwu Kedywu, a te po kilku dniach wydało na Kutscherę wyrok śmierci.

Wykonanie akcji powierzono zgrupowaniu Agat. Jego dowódca Bronisław Pietraszewicz, pseudonim "Lot" postanowił dowodzić akcją osobiście. Po odebraniu od "Rayskiego" wszystkich ustaleń wywiadu, przystąpiono do przygotowania planu uderzenia. Pierwsza, nieudana próba przeprowadzenia akcji miała miejsce 28 stycznia 1944 r. o godz. 8.40. Jednak oddział "Lota", rozstawiony na stanowiskach w Alejach Ujazdowskich nie doczekał się przejazdu Kutschery. Następną akcję zaplanowano na 1 lutego 1944 r., na godz.8.50. Uczestniczyło w niej 12 osób.

O godzinie 9.09 "Kama" zasygnalizowała wyjście Kutschery z domu w Alei Róż. Rozpoczęła się akcja. Kutschera miał do przejechania zaledwie 140 m - tyle dzieliło jego dom od dowództwa SS. Gdy dojeżdżał do bramy pałacu drogę zajechał mu samochód kierowany przez "Misia". Kierowca Kutschery zwolnił, chcąc przepuścić intruza. Zwolnił również "Miś" i zatrzymał wóz. W chwili, gdy Niemiec usiłował go wyminął, ruszył ponownie blokując auto szefa SS. Do zatrzymanego wozu podbiegli "Lot" i "Kruszynka". Z odległości metra otworzyli ogień w kierunku Kutschery i ranili go. Równocześnie na stanowiska wybiegł zespół ubezpieczający, a stojące na ul. Szopena samochody "Sokoła" i "Bruna" cofnęły się do rogu Alei Ujazdowskich z Aleją Róż. Kutscherę dobił "Miś", który wyskoczył z wozu i strzałami z pistoletów wspierał osłonę akcji.

Niemcy otworzyli ogień z siedziby dowództwa SS i wszystkich okolicznych budynków. Ich kule raniły w brzuch "Lota" i "Cichego", a także "Olbrzyma". Niegroźny postrzał w głowę dostał "Miś", który wraz z "Kruszynką" wyciągnął ciało Kutschery z wozu i w pośpiechu szukał przy zabitym dokumentów. Kiedy nic nie znalazł, zabrał jego teczkę. Pod silnym ostrzałem Niemców, uczestnicy akcji wycofali się do samochodów i uciekli wcześniej wyznaczonymi trasami.

Na tym akcja nie zakończyła się. Należało zawieźć ciężko rannych do szpitali. Wiele godzin trwało poszukiwanie placówek, które zgodziłyby się przyjąć rannych. "Sokół" i "Juno", po odwiezieniu "Lota" i "Cichego" do praskiego szpitala Przemienienia Pańskiego natknęli się na blokadę niemieckiej policji na moście Kierbedzia. Nierówna walka zakończyła się śmiertelnym skokiem dywersantów do Wisły.

Straty powiększyły się jeszcze w ciągu kolejnych dni. 4 lutego zmarł w Szpitalu Wolskim "Lot", a 6 lutego w Szpitalu Maltańskim - "Cichy". Niemcy w odwecie za zabicie Kutschery nałożyli na Warszawę 100 mln zł kontrybucji, a dzień po zamachu, 2 lutego 1944 roku w Alejach Ujazdowskich 21, w pobliżu miejsca przeprowadzenia akcji, rozstrzelali 100 zakładników. Była to jedna z ostatnich publicznych egzekucji przed wybuchem powstania warszawskiego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)