Współpracownik Rutkowskiego zwolniony z aresztu
• Radosław B. jest podejrzany o nakłanianie świadka w sprawie zaginięcia Ewy Tylman do składania fałszywych zeznań
• Sąd ma wątpliwości co do wiarygodności kobiety, która go obciążała
• Krzysztof Rutkowski triumfuje
22.12.2015 | aktual.: 22.12.2015 14:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po tym jak w nocy z 22 na 23 listopada w Poznaniu zaginęła 26-letnia Ewa Tylman, jej rodzina wynajęła do pomocy w poszukiwaniach biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego.
4 grudnia dość nieoczekiwanie policja zatrzymała Radosława B., jednego ze współpracowników biura pod zarzutem nakłaniania jednego ze świadków do składania fałszywych zeznań. Karolina K. zeznała, że Radosław B. zaproponował jej pieniądze w zamian za zeznanie, że feralnej nocy widziała szarpaninę na moście, po której jedna z osób wrzuciła coś dużego do rzeki.
7 grudnia Sąd Okręgowy w Poznaniu przychylił się do wniosku prokuratury i nakazał tymczasowe aresztowanie Radosława B.
Krzysztof Rutkowski od samego początku twierdził, że zatrzymanie jego współpracownika to jakaś prowokacja wymyślona przez osobę, której zależało na tym, aby utrudnić śledztwo, a jemu samemu zaszkodzić.
- Karolina K. zeznała, że spotkała się Radkiem 24 listopada, a wiem na to 100 proc, że tego dnia był w Niemczech. Ta kobieta kłamie, a najbardziej pokrzywdzony w całej sprawie jestem ja, to uderzenie w mój wizerunek. Nie wiem, czy Karolina K. jest osobą chorą psychicznie czy może do złożenia fałszywych zeznań nakłonił ją ktoś, komu zależy, aby mi zaszkodzić, np. ktoś ze świata przestępczego – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Rutkowski, nie kryjąc żalu do policji i zapowiadając złożenie skargi na jej działania.
Obrońca Radosława B. złożył odwołanie od decyzji o areszcie i 22 grudnia sąd po zapoznaniu się z jego wnioskiem o uchylenie aresztu, przychylił się do niego, podejmując decyzję, że jeszcze tego samego dnia mężczyzna ma zostać wypuszczony na wolność. Wiarygodność Karoliny K. podważyło m.in. to, że już raz składała fałszywe zeznania, te, które później odwołała, twierdząc, że do ich złożenia nakłaniał ją Radosław B.
- Jej relacje były nienaturalnie dokładne. Szczegółowo opisała okoliczności poznania Radosława B. i ich kolejnych spotkań. Gdyby nie nadmierna szczegółowość tych relacji, to mogłyby one rzeczywiście zaistnieć. W takim przypadku nie można dokładnie stwierdzić, czy relacje te są prawdziwe czy zmyślone - uzasadniał decyzję o uchyleniu aresztu sędzia Leszek Matuszewski.
W uzasadnieniu sędzia wskazał też na małe prawdopodobieństwo tego, że Radosław B. byłby zainteresowany nakłanianiem kobiety do składania fałszywych zeznań już na drugi dzień po tym, gdy doszło do zaginięcia Ewy Tylman i trudno było zakładać, że jej poszukiwania okażą się tak trudne.
Radości z takiego obrotu sprawy nie kryje Krzysztof Rutkowski.
- Głównym celem z całą pewnością miałem być ja, ale życzę policjantowi, który prowadzi tą sprawę, żeby jak najszybciej wyjaśnił, kto za tym stoi. Ja też będę starał się pomóc rozwiązać do końca tę sprawę – napisał na Facebooku.
Krzysztof Rutkowski od niedzieli przebywał w Barcelonie w związku z inną sprawą, ale zapowiedział, że już wraca do Poznania, gdzie chce się spotkać ze zwolnionym z aresztu swoim współpracownikiem.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .