Wsiąść do pociągu, byle jakiego
W Czechach nie chcą naszych pociągów i
szeroko reklamowane pierwsze kursy do Ostrawy zostały wstrzymane -
ubolewa "Dziennik Zachodni".
04.01.2007 03:05
Nasi południowi sąsiedzi zakwestionowali stan techniczny naszych pociągów i postanowili nie wpuszczać ich na terytorium swojego państwa. Problem w tym, że jeszcze 10 grudnia Śląski Zakład Przewozów Regionalnych w Katowicach ogłosił z satysfakcją, że oto od tej pory można już jeździć bezpośrednio z Katowic, przez Rybnik do Ostrawy, bo wprowadził nowe połączenie kolejowe. Podobne połączenie miało powstać z Ostrawy do Raciborza.
Rybniczanie cieszyli się przedwcześnie. Pierwszy długo wyczekiwany pociąg do Ostrawy dojechał zaledwie do... czeskiego Bogumina. Jakież było zdziwienie pasażerów, kiedy dano im ultimatum: albo przesiadają się do czeskiego składu, albo dalszej podróży nie będzie.
Po prostu zdębieliśmy. A przecież miała to być jedna z większych niespodzianek dla pasażerów. Zacieraliśmy ręce, bo w końcu właśnie na słynną ostrawską ulicę Stodolni od lat ciągną tłumy młodych Polaków, chcących urozmaicić sobie weekend - mówi Jan Kuś, pasażer z Rybnika.
Co nie pasuje Czechom? Ich eksperci doszli do wniosku, że nasze pociągi są niezdolne do współpracy... z ich systemem kontroli ruchu. Mają podobno jakieś zastrzeżenia techniczne, ale najdziwniejsze jest to, że my sami nie orientujemy się, o co tak naprawdę chodzi. Przyszło pismo w języku czeskim, ale trzeba je najpierw oddać do tłumacza - nie kryje zdziwienia Jerzy Faltyński, naczelnik przewozów i gospodarki taborem Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach.
Jeszcze tydzień przed uruchomieniem linii do Ostrawy byliśmy na spotkaniu z Czechami i nie mieli żadnych zastrzeżeń. Tym bardziej dziwi więc nagła decyzja o zatrzymaniu naszego taboru. Bez podpisania z nimi stosownej umowy, w której czarno na białym będą określone parametry techniczne, na razie nie ma mowy o wznowieniu kursów.
Wszystko zostało więc po staremu. Pociąg dojeżdża do Bogumina, a tam pasażerowie przesiadają się do taboru czeskiego i nie ponoszą z tego tytułu żadnych dodatkowych opłat. Jedynym problemem jest po prostu tylko ta przesiadka- tłumaczy naczelnik Faltyński.
W przyszły poniedziałek do Czech pojedzie inny polski skład, który będzie dokładnie skontrolowany przez naszych sąsiadów. Mamy nadzieję, że pomyślnie przejdzie weryfikację - dodaje. (PAP)