"Wściekły pies" szefem Pentagonu? Twardziel, który zaimponował Trumpowi
Jeszcze kilka miesięcy temu emerytowany generał marines James Mattis miał być ostatnią nadzieją konserwatystów na powstrzymanie marszu Donalda Trumpa po republikańską nominację. Dziś jest czołowym kandydatem na objęcie stanowiska sekretarza obrony w jego administracji. I jeśli nim zostanie, będzie to pierwsza nominacja prezydenta-elekta, która spotka się z niemal jednogłośnym poparciem ludzi z obu stron politycznej barykady.
24.11.2016 | aktual.: 26.11.2016 18:04
Ale osobą, na której Mattis zrobił być może największe wrażenie był sam Donald Trump, który po spotkaniu z nim poczuł się w obowiązku podzielić się swoimi spostrzeżeniami na Twitterze: Generał James "Wściekły pies" Mattis, który jest brany pod uwagę jako kandydat na sekretarza obrony, był wczoraj bardzo imponujący. Prawdziwy generał generałów!".
Ale ciepłe słowa pod jego adresem można usłyszeć od reprezentantów niemal wszystkich środowisk, od lewicy po skrajną prawicę. Skąd biorą się te pochwały?
66-letni generał ma za sobą błyskotliwą karierę w Korpusie Piechoty Morskiej i cieszy się wielkim szacunkiem wśród żołnierzy. Znany jest ze swojego "ojcowskiego" podejścia do podwładnych, a jednocześnie ciętego języka (temu zawdzięcza swój przydomek: "Wściekły pies") oraz bardziej intelektualnego podejścia do prowadzenia wojny.
- Głęboko dbał o los swoich żołnierzy i ciężko pracuje nad tym, by jego marines nie ponosili niepotrzebnych strat - powiedział telewizji ABC jego wieloletni towarzysz broni gen. John Ennis.
Mimo swojego języka i aury twardziela Mattis jest uważany za jednego z największych myślicieli i strategów wśród wojskowych. Kiedy rozstawał się z wojskiem, miał dla swoich następców jedno przesłanie: aby zachęcić żołnierzy do... częstszego czytania.
- Najważniejszy odcinek na polu bitwy to ten, który macie między uszami - instruował swoich podopiecznych. Jednocześnie nie jest przedstawicielem "gołębi". Jego filozofię i osobowość ilustruje rada, którą dał żołnierzom w Iraku: "Bądźcie uprzejmi, bądźcie profesjonalni, ale zawsze bądźcie gotowi zabić każdego, kogo spotkacie".
Mattis słynie też z pochłaniania wielkiej liczby książek (w swojej bibliotece ma ponoć ponad 7 tysięcy egzemplarzy), dzięki czemu zyskał swój drugi przydomek - "mnicha-wojownika". Wyraźnie kontrastuje to z podejściem Trumpa, który sam przyznawał, że na czytanie książek nie ma czasu.
Nie jest to zresztą jedyny kontrast między tymi postaciami. Kiedy Trump podczas kampanii podważał sens NATO i krytykował członków sojuszu, Mattis nie wahał się powiedzieć, co o tym sądzi. Wypowiedzi Trumpa nazwał "stukniętymi". Spodziewana nominacja daje więc nadzieje, że Mattis będzie temperował bardziej porywcze i nieodpowiedzialne impulsy gwiazdora i wpłynie na bardziej koncyliacyjną politykę wobec Sojuszu. Tym bardziej, że prezydent-elekt, według krytyków sprawiający wrażenie człowieka, który przejmuje poglądy ostatniego rozmówcy - już dał się przekonać generałowi w co najmniej jednej kwestii: tortur.
Podczas kampanii wyborczej Trump wielokrotnie wspominał o potrzebie przywrócenia ekstremalnych metod przesłuchań - w tym tzw. "waterboardingu" - zatrzymanych podejrzanych o terroryzm. Tymczasem we wtorek, podczas spotkania z dziennikarzami "New York Timesa" - w czasie którego wprost rozpływał się nad zaletami Mattisa - przyznał, że wojskowy zmienił jego spojrzenie na sprawę.
- Zapytałem go, co sądzi o podtapianiu. Odpowiedział - byłem zaskoczony - "nigdy nie okazało się to mi przydatne". Powiedział "daj mi paczkę papierosów i kilka piw i zrobię z niego więcej pożytku niż za pomocą tortur" - relacjonował swoją rozmowę Trump. - Bardzo zaimponował mi tą odpowiedzią. Byłem zaskoczony, bo on jest znany jako jeden z najtwardszych facetów - przyznał.
Zdaniem Clifforda Batesa, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmowa z Trumpem pokazała, że Mattis jest w stanie dotrzeć do prezydenta-elekta.
- Mattis to człowiek o wielkiej powadze i cieszący się dużym respektem, ale jednocześnie posługuje się, podobnie jak Trump, dosadnym językiem. Dlatego potrafił do niego trafić. Gdyby Trump coś takiego usłyszał od jakiegoś liberała czy mniej imponującej mu postaci, prawdopodobnie nie zrobiłoby to na nim wrażenia - dodaje.
Na drodze do nominacji byłego dowódcy marines stoi jednak jedna przeszkoda: prawo. Obecne przepisy nie pozwalają bowiem na objęcie stanowiska sekretarza obrony żadnemu wojskowemu w ciągu siedmiu lat od jego przejścia na emeryturę. Aby Mattis dostał stanowisko, potrzebna będzie zmiana prawa. Historia zna jeden taki przypadek, kiedy w 1950 roku Harry Truman mianował na szefa Pentagonu słynnego generała George'a Marshalla. Można się spodziewać, że podobnie będzie i tym razem.