Wściekłość w Austrii przez lockdown. Ale wcale nie na rząd w Wiedniu
Od 22 listopada bieżącego roku w Austrii obowiązuje powszechny lockdown. Zaszczepieni Austriacy nie mają wątpliwości, kto jest temu winien. Rozwścieczeni wskazują antyszczepionkowców. Restrykcje w Austrii dotyczą wszystkich, nie tylko osób niezaszczepionych. To cios także w narciarzy, przed którymi trudne tygodnie.
Koniec listopada to moment, w którym na dobre rozpoczyna się sezon narciarski na lodowcach. Jeszcze latem narciarze mogli mieć nadzieję, że tegoroczna zima przyniesie im dużo jazdy i powrót do normalnych warunków. Niestety, nic tego nie zapowiada. Rząd Austrii w związku z rosnącą liczbą zachorowań na COVID-19 początkowo zaostrzył obostrzenia, by od 22 listopada wprowadzić narodowy lockdown, który dotyczy nie tylko osób niezaszczepionych.
Kolejna ciężka zima dla narciarzy w Austrii?
W praktyce, w kraju żyje się teraz o wiele trudniej. Mieszkańcy mogą opuszczać swoje miejsca zamieszkania jedynie w określonych przypadkach, takich jak wizyta u lekarza czy zakupy.
- Ruch na ulicach miast jest oczywiście mniejszy, choć nie opustoszały one tak jak podczas pierwszego lockdownu. Pustki widać wieczorem, bo wtedy trudno jest sensownie wytłumaczyć poruszanie się. A kontroli nie brakuje - mówi pani Ewa, Polka mieszkająca na stałe w Austrii.
Kanclerz Alexander Schallenberg podczas ogłaszania decyzji o narodowym lockdownie przeprosił mieszkańców, ale zaznaczył, że do tak drastycznego kroku został zmuszony. - Austriacy raczej stosują się do zaleceń. Pretensje mają nie do rządu, a do osób niezaszczepionych. To one są odpowiedzialne za pogorszenie jakości życia zaszczepionych obywateli - zaznacza rozmówczyni Wirtualnej Polski.
Oczywiście przejawów buntu przeciwko decyzji władz również nie brakuje. W Austrii mieszka sporo przeciwników szczepień. To właśnie oni demonstrowali na ulicach głównych austriackich miast. Lockdown jest jednak faktem. Policja stara się sumiennie kontrolować to, czy obywatele przestrzegają aktualnych restrykcji. Przemieszczanie się jest ograniczone, ale nie zabronione. Można zaspokajać potrzeby religijne, spacerować, wyprowadzać na spacer psy oraz brać udział w wydarzeniach takich jak pogrzeby, kina samochodowe czy sport wysokiej klasy.
Na narty do Austrii? Jak to wygląda w dobie lockdownu?
Aktualne ograniczenia wprowadzono z zastrzeżeniem, że po 10 dniach zostaną one poddane ocenie, a lockdown ma obowiązywać co najmniej do 13 grudnia. Co to oznacza dla Polaków, chcących udać się na wypoczynek do Austrii? W tej chwili skorzystanie z miejsc noclegowych jest niemożliwe.
- Jeszcze przed całkowitym lockdownem wyjazd na narty był zadaniem skomplikowanym. Byliśmy małą grupką na początku listopada. Bez certyfikatu COVID-19 bym się nie wybrał. Było sporo kontroli, Austriacy sprawdzali, czy turyści mają na sobie maseczki FFP2 nawet w gondolach, czy na wyciągach, nie wspominając o barach - przekazuje Mateusz, trener personalny, który regularnie ćwiczy narciarstwo w Alpach.
Działania austriackiego rządu mogą skutecznie przeszkodzić w przebiegu sezonu zimowego w górach. - Na razie wyjazdy rekreacyjne z Polski należy wstrzymać. Przedstawiciele ośrodków, hoteli czy wyciągów z pewnością po lockdownie będą chcieli przyjąć jak największą liczbę turystów, ale na ten moment nie wiadomo, jak dalece będzie to możliwe - wyjaśnia Ewa. Polacy muszą więc uzbroić się w cierpliwość i odłożyć swoje narciarskie plany na później.
Austriacy zdrowie stawiają ponad pieniądze. Bez certyfikatu COVID jeszcze przed lockdownem nie dało się skorzystać z wielu usług. Oznaczało to straty finansowe dla firm. W tej chwili jest jeszcze gorzej. Nie pracują m.in. restauracje, których działalność wspiera aktualnie państwo.
- Naród raczej się nie buntuje. Większość zdaje sobie sprawę z tego, że władze chcą uniknąć tragedii. Przeciążona służba zdrowia to pewne kłopoty. Warto przemęczyć się te kilka tygodni - dodaje Polka mieszkająca na co dzień w Tyrolu.
Po zakończeniu lockdownu w obiektach noclegowych, gastronomicznych, rekreacyjno-sportowych czy kulturalnych ma obowiązywać tzw. zasada 2G (szczepienie, ozdrowienie), co oznacza, że żadne testy na COVID-19 nie będą uznawane jako dokument upoważniający do wstępu. Rząd Austrii opiera działania na twardych zasadach, mających na celu zmuszenie obywateli do szczepień.
Co więcej, rząd Austrii, jako pierwszy kraj na świecie, zdecydował się na wprowadzenie obowiązkowych szczepień dla wszystkich mieszkańców. Mają one dotyczyć osób powyżej 12. roku życia. W przypadku odmowy przyjęcia preparatu, możliwe będzie nałożenie grzywny w wysokości do 3,6 tys. euro lub kary miesięcznego aresztu.