Zbrodnia miłoszycka. To ciągle nie koniec sprawy. Wszystkie strony złożyły apelacje
Tomasz Komenda usłyszał już, na jaką kwotę odszkodowania może liczyć w związku z tym, że spędził w więzieniu 18 lat za przestępstwo, którego nie popełnił. Tymczasem zbrodnia miłoszycka ciągle nie znalazła swojego końca. Do Sądu Okręgowego we Wrocławiu trafiły właśnie wszystkie zapowiadane apelacje.
Tomasz Komenda na początku lutego usłyszał wyrok sądu w Opolu, który uznał, że należy mu się niemal 13 mln zł odszkodowania za to, że spędził w więzieniu 18 lat życia, choć nie popełnił przestępstwa, za które został skazany. Tymczasem zbrodnia miłoszycka ciągle nie doczekała się swojego finału.
Zbrodnia miłoszycka dotyczy wydarzeń, jakie miały miejsce w noc sylwestrową 1996/1997. Wtedy doszło do gwałtu i morderstwa 15-letniej Małgosi.
Zbrodnia miłoszycka. To ciągle nie koniec sprawy. Wszystkie strony złożyły apelacje
Po tym gdy okazało się, że Tomasz Komenda jest niewinny, śledczy ponownie zajęli się zbrodnią miłoszycką. Jej efekt to skazanie we wrześniu 2020 roku Ireneusza M. i Norberta Basiury (zgodził się na podanie danych) na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest jednak prawomocny i od początku każda ze stron zapowiadała apelację w tej sprawie.
Jak informuje tuolawa.pl, do Sądu Okręgowego we Wrocławiu dotarły już apelacje każdej ze stron. Pierwszą, i to jeszcze w styczniu, złożyła prokuratura. O ile uznaje ona wyrok 25 lat pozbawienia wolności dla Basiury za sprawiedliwy, o tyle w apelacji domaga się dożywocia dla Ireneusza M.
Zdaniem śledczych, kara dla Ireneusza M. jest "rażąco niewspółmierna za czyn". Prokuratura dowodzi w apelacji, że w przypadku oskarżonego nie ma okoliczności łagodzących. Wylicza ona m.in. niskie pobudki, którymi kierował się przy popełnianiu zbrodni, działanie wobec nieletniej w stanie bezradności, z premedytacją i wykorzystaniem w swoim planie substancji działającej jak pigułka gwałtu.
Prokuratura domaga się też, aby w wyroku jasno podkreślić, że do zbrodni na 15-letniej Małgosi doszło wskutek podania jej środka działającego podobnie do pigułki gwałtu, a nie alkoholu - podaje tuolawa.pl.
Apelacje złożyli też Ireneusz M. i Norbert Basiura. W nich podkreślają swoją niewinność i zwracają uwagę na to, że ich DNA nie mogło się znaleźć na ubraniach Małgosi. Obrona M. Basiury wskazuje też, że nie udowodniono, aby w noc sylwestrową 1996/1997 obaj mężczyźni byli na podwórku, gdzie doszło do zabójstwa, jak i by się znali.
W trakcie procesu odrzucono też zeznania jednego ze świadków, który mówił, że podczas imprezy Basiura nie opuszczał dyskoteki.
źródło: tuolawa.pl