Wrocław. Zmarła pielęgniarka ratowana remdesivirem. Była zbyt chora
Lekarze z Zawiercia za wszelką cenę chcieli uratować pielęgniarkę swojego szpitala. Śląska placówka prosiła o pomoc szpital zakaźny z Wrocławia. Ostatnią szansą dla 53-latki mogła być innowacyjna terapia stosowana przez placówkę z ul. Koszarowej. Nie udało się. We wtorek kobieta zmarła.
Walka o jej życie trwała we Wrocławiu dwa tygodnie. Jak powiedział „Wyborczej” Marcin Wojciechowski, rzecznik prasowy Szpitala Powiatowego w Zawierciu, panią Dorotę wysłano do ośrodka o najwyższym stopniu referencyjności i możliwościach terapii, których jako szpital powiatowy zawierciańska placówka wdrożyć nie mogła.
„Lekarze z wrocławskiego szpitala bez wahania odpowiedzieli na naszą prośbę i niemal dwa tygodnie nie ustawali w wysiłkach, aby pokonać chorobę. Wiemy, że zrobili wszystko, co było w ludzkiej mocy" - podaje oficjalny komunikat opublikowany w sieci.
#
W Zawierciu obecność SARS-CoV-2 stwierdzono w marcu u jednego z pracowników oddziału obserwacyjno-zakaźnego. Kwarantannę nałożyć trzeba było na kolejnych 20 osób ze szpitalnego personelu. Okazało się, że w tej placówce zarażonych zostało 31 pracowników.
Pani Dorota była wśród tych osób. Początkowo objawy choroby były łagodne, ale po kilku dniach stan jej zdrowia pogorszył się. Trafiła na oddział intensywnej terapii szpitala. Kiedy stan jej zdrowia nie ulegał poprawie, zdecydowano, że szansą na ratunek jest leczenie we Wrocławiu.
Amerykański lek remdesivir, produkowany przez spółkę Gilead, pomógł już wiele razy. Udało się nawet nieść dzięki niemu pomoc osobom w skrajnych formach choroby. Jednak to nadal jeszcze testowe prace nad lekiem na koronawirusa.
- Wydawało się, że osiągniemy sukces terapeutyczny po podaniu remdesiviru. Jej stan nie pogarszał się, ale niestety wystąpiły powikłania i kobieta zmarła - powiedział gazecie profesor Krzysztof Simon.
53-letnia pielęgniarka z Zawiercia, która zmarła 5 maja we Wrocławiu, jest czwartą ofiarą śmiertelną koronawirusa wśród personelu medycznego. Oprócz niej zmarł 46-letni fizjoterapeuta z Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu, 59-letnia pielęgniarka ze szpitala w Kozienicach i ratownik pogotowia z Radomia.
Czytaj też: Koronawirus w Polsce. Chojnów. "Niebieski Parasol" potrzebuje pomocy. Dramatyczny apel ośrodka
Zobacz wideo: Koronawirus w Polsce. Krzysztof Simon: Większego napływu pacjentów nasza służba zdrowia nie wytrzyma