Wrocław. Zbysław czeka na miłość
Pyton królewski z Popowic, który na napędził strachu mieszkańcom ulicy Białowieskiej, za kilka dni może trafić do nowego domu. Mija jego dwutygodniowa kwarantanna, a nikt się do niego nie przyznał i nie zechciał go odzyskać.
Pan Grzegorz przeżył chwile grozy, gdy w poranek 3 czerwca stanął we własnej łazience oko w oko z wężem. Pyton musiał być niemal tak samo zaszokowany, bo salwował się ucieczką, znajdując drogę poprzez zabudowaną spłuczkę i pion, w którym biegną zabudowane rury.
Specjalnie wyszkoleni funkcjonariusze straży wezwani na miejsce szukali zbiega kilka godzin. Zrezygnowali z kucia ścian, uznając, że wąż mógł już przemieścić się dalej. Uspokoili też mieszkańców - ten gatunek nie stanowi wielkiego zagrożenia dla człowieka. Odnalazł się następnego dnia. Trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt.
Wrocław. Pyton na Popowicach
- Nikt nie zgłosił się po Zbysława - mówi Aleksandra Cukier, rzeczniczka schroniska przy ulicy Ślazowej we Wrocławiu. - Zapewne to ktoś, kto nie miał stosownych rejestracji. Z obawy przed konsekwencjami zrezygnował z podopiecznego -przypuszcza rzeczniczka.
Dodaje też, że wąż może teraz trafić w dobre ręce. - To miły, przyjazny samiec. Imię nadaliśmy mu po innym przedstawicielu tego gatunku, który był u nas.
Od środy będzie można przygarnąć Zbysława i okazać mu serce. Zła wiadomość: kandydatów na adopcyjnych opiekunów pytona jest już cała kolejka. - Mamy bardzo dużo telefonów - potwierdza rzeczniczka. - Pyton trafi w ręce osoby dorosłej, odpowiedzialnej, najlepiej doświadczonej w hodowli. Zoo nie będzie raczej zainteresowane przyjęciem zguby z Popowic, to popularny przedstawiciel fauny, wystarczy zajrzeć na olx, ogłoszeń sprzedawców jest masa.