Wrocław. Vlad Schur sam wskoczył do Odry i utonął? Rozpoznali go rodzice
24-letni Vlad Schur zaginął w sobotę po południu. Od tego czasu szukają go znajomi oraz policja. Do Wrocławia przyjechali także rodzice Ukraińca. Mieli oni rozpoznać swojego syna na nagraniu z monitoringu, na którym widać jak Ukrainiec wskakuje do Odry.
Od poniedziałku służby przeczesują nadbrzeża Odry w pobliżu Wyspy Tamka. Tam ostatni raz widziano Vlada Schura. Tam też zostawił on buty oraz telefon komórkowy.
Jak informuje "Gazeta Wrocławska", jego rodzice pojawili się w stolicy Dolnego Śląska. Rozpoznali oni syna na nagraniach z monitoringu. 24-latek miał sam wskoczyć do Odry. Ukrainiec nie pojawił się także z powrotem w miejscu, w którym pozostawił swoje rzeczy. Prawdopodobnie utonął.
Wrocław. Zostawił rzeczy i nigdy po nie nie wrócił
Wrocławscy policjanci na razie nie potwierdzili informacji przekazanych przez rodzinę Schura i "Gazetę Wrocławską". Informują tylko, że Ukrainiec wciąż jest poszukiwany i czynności w tej sprawie nie skończyły się. Od kilku dni w internecie grzmi jednak od plotek. Wiele osób sugerowało, że 24-latek był w grupie osób imprezujących na Tamce.
Vlad Schur wybrał się na imprezę w piątek wieczorem. Ostatni raz widziano go w sobotę około godziny 11.00. Od tego czasu nie dał znaku życia, z nikim się nie kontaktował. Nie wrócił także po swoje rzeczy. Ma 24 lata i pochodzi z Ukrainy, jednak od wielu lat mieszka i pracuje we Wrocławiu.
Wrocław. Odra w okolicach Rynku to spore zagrożenie
Odra w okolicach wrocławskiego Rynku to obszar wyjątkowo niebezpieczny dla imprezujących. Szalejącym młodym ludziom niejednokrotnie przychodzą do głowy niemądre pomysły, szczególnie pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Być może podobnie było także w tym przypadku. Pływanie w Odrze pod wpływem środków odurzających może być śmiertelnie niebezpieczne. Póki co, są to jednak tylko przypuszczenia. Na oficjalne informacje należy poczekać aż do rozwiązania sprawy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.