RegionalneWrocławWrocław. Spotkanie z Amerykaninem po przejściach. "Rzeźnia numer pięć" we Współczesnym

Wrocław. Spotkanie z Amerykaninem po przejściach. "Rzeźnia numer pięć" we Współczesnym

Miało go nie być w tej scenicznej realizacji. Ale Kurt Vonnegut trafił do najnowszego przedstawienia Teatru Współczesnego jako więcej niż pełnoprawna postać. Mnoży się bowiem na scenie bez umiaru. Autor adaptacji Michał Kmiecik zrozumiał, że nie da się bez tego gościa, wyjątkowego pisarza o szczególnej frazie i niepowtarzalnym, słodko-gorzkim poczuciu humoru, opowiedzieć tego tak, jak robi to książka: na wielu poziomach.

Wrocław. Kurt Vonnegut zwielokrotniony. Można go oglądać w "Rzeźni numer pięć"
Wrocław. Kurt Vonnegut zwielokrotniony. Można go oglądać w "Rzeźni numer pięć"
Źródło zdjęć: © Wrocławski Teatr Współczesny | Natalia Kabanow

25.06.2021 13:52

"Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią" to jedna z największych powieści antywojennych w literaturze światowej. To pacyfistyczny krzyk, napisany przez amerykańskiego pisarza, który na skutek przedziwnych okoliczności stał się świadkiem strasznej strony wojny, nie zawsze będącej udziałem jego rodaków. Powstało dzieło, które nie ma sobie równych. Bo to relacja człowieka, którego przodkowie byli Niemcami, bo jako żołnierz amerykański trafił do niemieckiej niewoli, bo na własne oczy widział bombardowanie Drezna, bo przeżył obłęd wojny, strach przed śmiercią, głód i upokorzenie.

A jednak napisał powieść, która - według jego słów - "przypomina nieco telegraficzno-schizofreniczne utwory Tralfamadorii, planety, z której przylatują latające talerze". Opowiada o nim, o Kurcie Vonnegucie, o pisarzu, który nie potrafi wymazać z pamięci wojennej traumy, choć zawodowo zajmuje się tworzeniem fikcji. I tak w „Rzeźni numer pięć” koegzystują elementy science fiction, trupy i agonia, pochwała życia i miłości, czyli książka "krótka i popaprana, bo o masakrze nie sposób powiedzieć nic inteligentnego" - jak pisze Vonnegut. Bohater, Billi Pilgrim, bohater tej opowieści, śmieszny chłopak, "wypada czasem z czasu".

Wrocław. Spotkanie z Amerykaninem po przejściach. "Rzeźnia numer pięć" we Współczesnym. Jak proza Vonneguta na sprawdza się na scenie

Pierwsze wydanie "Rzeźni" ukazało się w 1969 roku. Co zastanawiające, bardzo szybko, jak na tamte czasy, tytuł trafił do polskiego czytelnika. Książka znalazła się w peerelowskich księgarniach w 1972 roku. I przez lata 70.-80. zmieniała umysły, tworzyła nową wrażliwość i stanowiła znak rozpoznawczy młodych buntowników. Wielokrotnie była przenoszona na scenę i tłumaczona na filmowy język. W latach 90. powstała nawet adaptacja operowa w State Opera w Monachium.

Reżyser, Marcin Liber wyznaje, że wszystkie książki Vonneguta uznaje za ważne, pozostawiające piętno. - Jest to autor, który ukształtował moje poczucie humoru, stosunek do świata - uważny, ale jednocześnie ironiczny i czujny, ale też czuły. Bardzo lubię obcować z jego literaturą. W sposób lekki rozważa o rzeczach najistotniejszych i rozprawia się z lękami, strachami, które towarzyszą nam przez całe życie - mówi reżyser. - Rzeźnia numer pięć jest spektaklem o tym, jak trudno jest coś powiedzieć wobec tragedii. Pracując nad przedstawieniem, zastanawiamy się, co ważnego można wyczytać dziś z tej powieści, z wątków, które są już w jakimś sensie przerobione, przepracowane.

- Aby ta adaptacja miała sens i nie była tylko opowieścią o wydarzeniach, musi zawierać filozofię Vonneguta i cały jego ogląd świata. Trzeba więc było Kurta Vonneguta na tej scenie po prostu powołać, zatem ostatecznie mamy chyba w szczytowym momencie dziesięciu Kurtów Vonnegutów jednocześnie - wyjaśnia Michał Kmiecik.

W tej ciekawej wrocławskiej produkcji, bazującej na tłumaczeniu Lecha Jęczmyka, wystąpią Maria Kania, Zina Kerste, Jolanta Solarz-Szwed, Krzysztof Boczkowski, Przemysław Kozłowski, Miłosz Pietruski, Tadeusz Ratuszniak, Marcin Łuczak, Krzysztof Zych i Rafał Cieluch. Za kostiumy odpowiada Grupa Mikser, scenografia to dzieło Mirka Kaczmarka.

Premierowe przedstawienie zobaczyć będzie można 26 czerwca. Przedpremierowe pokazy w piątek i sobotę na Dużej Scena Wrocławskiego Teatru Współczesnego.

Źródło artykułu:wroclaw.wp.pl
wrocławteatrteatr współczesny
Zobacz także
Komentarze (0)