Wrocław. Koronawirus. Co robią szkoły, jak nic nie robią
- We wrocławskich żłobkach, przedszkolach i szkołach dużo się dzieje - poinformował w sobotę prezydent Jacek Sutryk. - Ten czas wcale nie jest stracony. Robimy modernizację wielu placówek, remonty, naprawy. A w wielu miejscach dzieje się bardzo wiele, bo choć dzieci nie przybywają do placówek, pracownicy mają ręce pełne roboty.
Przymusowej przerwy związanej z pandemią nie można zakończyć przed 24 maja. Ta data, wyznaczona przez resort, jednak wcale nie musi być czasem rzeczywistego powrotu dzieci do szkoły. Już ponad tydzień temu prezydent oznajmiał z całą stanowczością: „w tym roku szkolnym lekcji już z pewnością nie będzie”. Jego zdaniem, inne decyzje będą najzwyczajniej niebezpieczne dla uczniów, nauczycieli i rodziców.
#
W opustoszałych przedszkolach, żłobkach czy szkołach rzeczywiście nie słychać dziecięcego gwaru, ale pedagodzy ze szkół, żłobków przedszkoli działają intensywnie.
Zamkniętych jest 167 wrocławskich placówek edukacyjnych, ale ich pracownicy są zaangażowani w różne działania. - Dziewięć tysięcy nauczycieli prowadzi zdalną edukację dla 70 tysięcy dzieci. Są dzielni, ćwiczą wszystkie kanały połączeń - Skype, Zoom, Teamsy, niedługo będą mistrzami świata w platformach internetowych - chwalił w sobotę Jacek Sutryk.
#
Nauczycielki z przedszkoli przygotowują dla rodziców materiały, pozwalające zorganizować zajęcia edukacyjne i zabawy. Poza tym pracownicy placówek masowo produkują maseczki, które trafiają do wielu potrzebujących. Ale nie tylko szyją, bo koordynują też sąsiedzką pomoc, robią zakupy dla seniorów. W sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej 84 dzieją się niezwykłe rzeczy. - Magicy komputerowi - wyjaśnia prezydent - reanimują tam kolejne partie sprzętu dla dzieci, które nie mogą się uczyć bez komputerów, których czasem w domu nie ma, czasem jest za mało.
Czytaj też: Część dzieci może wrócić do szkół?