Wrocław. Burzliwe posiedzenie komisji. W Sejmie dyskutowano o śmierciach po interwencjach policji
Nie milkną echa kontrowersyjnych interwencji policji na Dolnym Śląsku w ostatnim okresie. Wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych poświęcone tej sprawie miało burzliwy przebieg. Ostatecznie zostało zamknięte z powodu nieobecności przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i policji.
We wtorek w Sejmie pojawili się rodzice oraz przedstawiciele zmarłych w sierpniu we Wrocławiu i Lubinie Łukasza i Bartka. Równocześnie komisja administracji i spraw wewnętrznych miała też podejmować temat zgonu 25-letniego Dmytro z Ukrainy, który pod koniec lipca zmarł we wrocławskiej izbie wytrzeźwień.
Każda z tych tragedii miała wspólny mianownik - zastrzeżenia, co do interwencji policji. Mundurowi, nie potrafiąc obezwładnić mężczyzn, dusili ich kolanami i przyciskali do ziemi. Sprawy te są obecnie wyjaśniane przez prokuraturę.
Wrocław. Burzliwe posiedzenie komisji. W Sejmie dyskutowano o śmierciach po interwencjach policji
Podczas wtorkowego posiedzenia komisji miano rozpatrywać wniosek opozycji ws. przedstawienia na posiedzeniu Sejmu informacji ministra spraw wewnętrznych i administracji na temat działań podjętych przez szefów policji po wydarzeniach z Wrocławia i Lublina.
Dron w podziemnym szybie z II wojny światowej. Niezwykłe zdjęcia z Dolnego Śląska
Jednak posiedzenie po burzliwej dyskusji zostało zamknięte, gdyż nie pojawili się na nim przedstawiciele ministerstwa, zabrakło też reprezentantów Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu i Komendy Głównej Policji.
Bogdan Sokołowski, ojciec zmarłego 34-letniego Bartka, zwracał uwagę na to, że mundurowi m.in. wyłączyli kamery podczas interwencji. - Policjanci, którzy wyłączają kamery od razu powinni zostać zawieszeni, czy wydaleni ze służby - powiedział Sokołowski, którego cytuje PAP.
Zanim opinia publiczna zaczęła żyć tragedią w Lublinie, na wrocławskim Psim Polu doszło do śmierci 29-letniego Łukasza. Jego ojciec zatelefonował na policję, bo bał się, że mężczyzna popełni samobójstwo. - Przyjechali bandyci, na moich oczach go katowali i bili. Czy tak zachowuje się policja? - pytał w Sejmie Artur Łągiewka.
Głos zabrała też siostra zmarłego. Wiktoria Łągiewka uważa, że gdyby sprawa nie trafiła do mediów, "to nikt by jej nie ruszył". - Studenci niemieccy, mój brat, Bartek, Dmytro. I co? Ta sprawa ma być zamieciona pod dywan? Tak to sobie państwo wyobrażacie? Będę walczyć do końca - mówiła siostra zmarłego 29-latka.
Wrocław. Lekceważenie komisji przez policję i ministra
Poseł Piotr Borys z Koalicji Obywatelskiej nieobecność przedstawicieli MSWiA i policji na wtorkowym posiedzeniu komisji nazwał "absolutnym skandalem". Tym bardziej że rodziny ofiar pokonały setki kilometrów, aby w Warszawie usłyszeć, jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec funkcjonariuszy.
- Trzy niepotrzebne śmierci młodych ludzi na Dolnym Śląsku wymagają tego, aby obowiązek konstytucyjny udzielenia informacji został przedstawiony przez ministra odpowiedzialnego za policję i Komendanta Głównego Policji - powiedział poseł Borys, który pochodzi z Dolnego Śląska.
Co ciekawe, nawet przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zgadzali się z tym, że na posiedzeniu powinni byli się pojawić przedstawiciele służb. - Co najmniej powinien być obecny komendant wojewódzki policji - stwierdził Mariusz Gosek z PiS.
- Ja państwa przepraszam, jako przedstawiciel parlamentu, obozu koalicji rządzącej - dodał Gosek w kierunku rodzin ofiar. Podkreślił, że ma nadzieję na to, iż szef dolnośląskiej policji "znajdzie poważne usprawiedliwienie" swojej nieobecności.
Katarzyna Piekarska z KO zwróciła uwagę na to, że pokonanie trasy do Sejmu nie powinno być wielkim wyczynem, bo budynek jest oddalony o 11 minut drogi od siedziby KGP i 7 minut od MSWiA. - To jest po prostu lekceważenie komisji - podkreśliła Piekarska.
Wrocław. Trzy ofiary po interwencjach policji
Bartek z Lubina zmarł 6 sierpnia 2021 roku po interwencji, która miała miejsce w pobliżu ul. Traugutta, gdzie mieści się Komenda Powiatowa Policji. Na numer alarmowy zatelefonowała matka 34-latka, po tym jak wcześniej rzucał on kamieniami w okno jej mieszkania. Kobieta podkreślała, że syn ma problemy z narkotykami i może znajdować się pod ich wpływem. Policjanci mieli problem z jego obezwładnieniem, a na nagraniach opublikowanych w internecie widać, jak przyciskają go kolanami do ziemi. Nie rozpoczęli też reanimacji w momencie, gdy mężczyzna stracił przytomność.
Nieco wcześniej, bo 2 sierpnia policjanci z Wrocławia interweniowali w mieszkaniu na Psim Polu, po tym jak rodzina 29-letniego Łukasza miała obawy o jego zdrowie. Mężczyzna przeżył załamanie nerwowe i istniało podejrzenie, że chce popełnić samobójstwo. Scenariusz wydarzeń był podobny jak w Lubinie - mundurowi próbowali obezwładnić 29-latka, a brutalną interwencję tłumaczono tym, że trzymał on w ręku nóż.
25-letni Dmytro z Ukrainy zmarł natomiast we wrocławskiej izbie wytrzeźwień 30 lipca. Jego sprawa trafiła do mediów jako ostatnia, po tym gdy dziennikarze dotarli do nagrań z interwencji. Widać na nich, jak 25-latek był przyciskany kolanami do ziemi w pomieszczeniach placówki dla nietrzeźwych. Momentami okładano go po twarzy, siedziało na nim aż dziewięciu funkcjonariuszy. Po tych wydarzeniach z pracy zwolniono już dwóch policjantów.