Tłumy wałbrzyszan za Romanem Szełemejem. Marsz milczenia przyciągnął setki mieszkańców
W środę przed wałbrzyskim szpitalem zebrały się tłumy mieszkańców miasta, którzy protestowali przeciwko zwolnieniu z placówki Romana Szełemeja. Zbierano również podpisy pod petycją o przywrócenie prezydenta do pracy w szpitalu.
Mieszkańcy Wałbrzycha stoją murem za prezydentem miasta. W środę przed Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym im. dra Andrzeja Sokołowskiego odbył się marsz milczenia. Tłumy wałbrzyszan spacerowały przed placówką, by wyrazić swoje poparcie dla zwolnionego Romana Szełemeja.
Tłumy wałbrzyszan za Romanem Szełemejem. Marsz milczenia przyciągnął setki mieszkańców
Podczas protestu zbierano również podpisy pod petycją o przywrócenie prezydenta miasta do pracy. - Przyczyny tego nagłego wypowiedzenia nie są merytoryczne. W mojej ocenie mają charakter polityczny. To oczywista zemsta za to, że wraz z dyrekcją i wieloma innymi osobami broniliśmy szpitala przed marginalizacją. Wypowiedzenie łamie procedury kodeksu pracy, więc z pewnością spotkamy się w sądzie - mówił w ubiegły piątek Szełemej, po tym jak po 36 latach otrzymał wypowiedzenie w wałbrzyskim szpitalu.
Mieszkańcy uważają, że zwolnienie lekarza, który równocześnie jest prezydentem Wałbrzycha, to działanie na ich szkodę. Protestujący podkreślali, jak lekarz pomógł im i ich rodzinom. Ich zdaniem, obecny włodarz miasta to jednocześnie znakomity specjalista, który od lat pracuje dla dobra społeczności lokalnej.
Czy protest ratowników zostanie zakończony? „Oburzenie w środowisku medycznym”
Na marszu milczenia pojawiła się m.in. radna Małgorzata Wiłkomirska. Zachęcała ona do składania podpisów pod petycją w obronie Romana Szełemeja. - Uważamy, że powinien wrócić tam, gdzie jest jego miejsce, czyli do szpitala - powiedziała radna.
Petycja o przywrócenie lekarza zostanie złożona w Urzędzie Marszałkowskim, pod który podlega szpital im. Sokołowskiego. Co ciekawe, przed szpitalem podczas marszu pojawili się także antyszczepionkowcy, którzy nie przepadają za Szełemejem. Krytykowali oni protestujących, wprost wyrażając swoje zdanie na temat popierania prezydenta miasta. Na szczęście do poważnych potyczek słownych pomiędzy stronami nie doszło.