Świdnica. Piłkarz w wyniku lekarskiego błędu został inwalidą. Mimo to, postępowanie przeciw medykowi warunkowo umorzono
Były piłkarz Paweł Walczak 12 lat temu przeżył koszmar. Uczestnicząc w meczu piłkarskim doznał poważnego urazu nogi. Sądy uznały, że zajmujący się nim lekarz popełnił nieumyślnie błąd medyczny, lecz postępowanie wobec niego warunkowo umorzono - informuje "Gazeta Wyborcza".
W 2008 roku 21-letni wówczas Paweł Walczak był piłkarzem klubu Lider Świdnica. Podczas jednego ze spotkań doznał koszmarnego urazu nogi. Ze zdarzenia pamięta tylko okropny ból, a następnie widok zwisającej bezwładnie stopy. Historię Walczaka opisała "Gazeta Wyborcza".
Świdnica. Piłkarz w wyniku lekarskiego błędu został inwalidą. Mimo to, postępowanie przeciw medykowi warunkowo umorzono
21-latek trafił do świdnickiego szpitala Latawiec, gdzie zajął się nim ordynator ortopedii Józef K. Noga sportowca została zoperowana i włożona w gips. Po dwóch dniach Paweł Walczak wrócił do domu, gdzie z godziny na godzinę czuł się coraz gorzej. Powrócił do placówki medycznej, ale początkowo nikt nie zdecydował się na to, by zajrzeć pod gips.
W końcu zabezpieczenie rozcięto. Gdy to się w końcu stało, usłyszał od ordynatora mocne słowa. - No, teraz to sobie chłopie narobiłeś. Będzie amputacja albo sepsa - przywołuje autorka tekstu na łamach "Gazety Wyborczej". Nogę udało się uratować, ale wdała się martwica. Paweł Walczak nigdy nie odzyskał pełni sprawności.
Szczepionka na COVID-19. Kiedy szczepienia młodszych? Lekarz jest dobrej myśli
Sprawa trafiła do sądu. Początkowo ordynator chirurgii został uniewinniony. Piłkarz od decyzji się odwołał. W grudniu 2019 roku sąd po raz kolejny wydał wyrok w sprawie. Tym razem sędzia Iwona Kowalik uznała lekarza winnym. Decyzja została jednak zaskarżona tak przez sportowca, jak i przez ortopedę.
Po roku sąd zmienił zaskarżony wyrok i warunkowo umorzył postępowanie karne przeciwko oskarżonemu. Uznał też, że Józef K. musi zapłacić na rzecz Pawła Walczaka 30 tysięcy złotych nawiązki i zwolnić z kary grzywny.
"Oskarżony nigdy nie był karany. Jest ordynatorem oddziału w szpitalu Latawiec i cieszy się powszechnym szacunkiem. Nigdy nie miał postępowań o błędy w sztuce lekarskiej, a rozpatrywana sprawa jest zupełnie wyjątkowa w jego karierze. Do narażenia pacjenta nie doszło w wyniku nasilenia złej woli" - przywołuje uzasadnienie "Gazeta Wyborcza".
"Do narażenia Pawła Walczaka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu doszło nie w wyniku wielu rzucających się w oczy celowych zaniedbań, ale raczej w wyniku podejmowania działań rutynowych, choć nie polecanych przez biegłych i nie rozpoznaniu w porę martwicy, niewykluczone, że przebiegającej w rzadko spotykany sposób" - dodano w uzasadnieniu.
źródło: Gazeta Wyborcza