Świdnica. Kolejny zagłodzony pies odebrany byłej sołtysce. Zwierzę konało w męczarniach
Ludzka bezduszność potrafi wywołać refleksje. Przykre jest jednak, gdy okazuje się, że serca brakuje osobom publicznym, które powinny świecić przykładem. Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt odebrał psa byłej sołtys wsi Krzyżowa. Zwierzę przypominało szkielet.
23.06.2021 09:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt podjął próbę uratowania psa, który został zagłodzony przez rodzinę byłej sołtys wsi Krzyżowa, Agnieszki S. "Pomimo środka nocy, chwilę przed godziną 3:00, nasi inspektorzy odebrali od byłej sołtys wsi Krzyżowa (powiat świdnicki) Agnieszki S., skrajnie zaniedbanego, zagłodzonego i 'wysuszonego' do granic możliwości psa" - napisał DIOZ na Facebooku.
"Zwierzę praktycznie nie przejawia żadnych oznak życia. Przed nami ponad 60 km, by dojechać do najbliższej wrocławskiej całodobowej kliniki. To kolejny pies, o którego walka o życie nie będzie najłatwiejsza" - dodała organizacja.
Świdnica. Kolejny zagłodzony pies odebrany byłej sołtysce. Zwierzę konało w męczarniach
Zwierzę walczy o życie. Nie wiadomo, czy uda się je uratować. Jak tłumaczy w rozmowie ze swidnica24.pl Konrad Kuźmiński z DIOZ, organizacja zawiadomienie o zaniedbanym psie otrzymała od jednej z mieszkanek Krzyżowej. Kobieta stwierdziła, że "widzi go każdy, ale wszyscy boją się zawiadomić kogokolwiek".
Protest rolników w Warszawie. Agrounia blokowała budynek ministerstwa rolnictwa
- W tym czasie ratowaliśmy innego psa z poparzonym przewodem pokarmowym, byliśmy w klinice we Wrocławiu. Planowaliśmy przyjechać następnego dnia, ale ok. 23.00 przyszedł kolejny e-mail, że pies już nie żyje. Coś mnie jednak tknęło i jak najszybciej mogliśmy, pojechaliśmy do Krzyżowej. Zwykle nie podejmujemy interwencji w nocy, ale tym razem trudno, pojechaliśmy - mówi Konrad Kuźmiński portalowi swidnica24.pl.
Na posesji Agnieszki S., byłej sołtyski, funkcjonariusze DIOZ zastali przypięty do budy psi szkielet. "Leżał we własnych odchodach, nie poruszał się, ale zobaczyłem, że unosi się klatka piersiowa. Żył. Natychmiast zabraliśmy go i zawieźliśmy do całodobowej kliniki we Wrocławiu. Okazało się, że pies, który powinien ważyć ok. 25 kilogramów, waży 12, ma guzy na jądrach, zgniłą jamę ustną, niedowład nóg, jest potwornie brudny. Na pewno od dawna nie był u weterynarza. Właścicielka pozwalała mu konać w straszliwych męczarniach" - czytamy we wpisie DIOZ-u.
Pies jest już seniorem, ale wciąż ma szansę na dobrą końcówkę życia. Przedstawiciele organizacji zrobią wszystko, by go uratować. Była sołtys nie przyznaje się do zagłodzenia zwierzęcia, mimo, iż nie jest to pierwszy odebrany jej pies. W maju z posesji w Pastuchowie przez DIOZ został zabrany Tołdi. Był głodzony i trzymany na krótkim łańcuchu. Sprawą zajmuje się prokuratura.
źródło: swidnica24.pl