Strajk kobiet. Wrocław. Ciało mężczyzny pod dworcem. Policja: to nie był uczestnik demonstracji
Wśród uczestników strajku kobiet rozprzestrzeniła się plotka, jakoby w czwartek pod Dworcem Głównym PKP miał zostać zamordowany jeden z uczestników manifestacji. Policja potwierdza, że znaleziono ciało mężczyzny, ale do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie.
Środowy atak grup nacjonalistów na uczestników strajku kobiet we Wrocławiu sprawił, że manifestujący zwracają jeszcze większą uwagę na bezpieczeństwo i starają się organizować w większe grupy. Dlatego niepokój wywołała plotka, jakoby pod Dworcem Głównym PKP zamordowano jednego z uczestników protestu przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce.
Strajk kobiet. Wrocław. Ciało mężczyzny pod dworcem. Policja: to nie był uczestnik demonstracji
Jak ustaliła "Gazeta Wrocławska", w czwartkowy wieczór pod Dworcem Głównym PKP faktycznie doszło do zgonu mężczyzny. Gdy go znaleziono, znajdował się w ciężkim stanie.
Mężczyzna leżał przed budynkiem dworca od strony ul. Piłsudskiego. Był nieprzytomny, więc ochroniarze rozpoczęli jego reanimację, później kontynuowali ją policjanci.
Na miejsce wezwano też pogotowie, ale mężczyzny nie udało się uratować. Ustalenia policjantów są takie, że do śmierci 37-latka nie przyczyniły się osoby trzecie. Pod dworcem pojawił się też prokurator, który zarządził sekcję zwłok. Wykazała ona, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych.
Plotka, jakoby zmarły 37-latek był uczestnikiem marszu wzięła się stąd, że Dworzec Główny PKP stał się w ostatnich dniach miejscem zbiórek dla manifestujących - kierowcy biorący udział w strajku samochodowym wyjeżdżają na miasto z dworcowego parkingu, zaś spod placu przed budynkiem w kierunku centrum ruszają piesi.
źródło: Gazeta Wrocławska