Strajk kobiet. Trwają postępowania policji. "To ma nas zniechęcać do protestowania"
Świdnicka policja prowadzi trzy postępowania po jesiennych protestach kobiet. Żadna z manifestacji w powiecie nie spotkała się ze stanowczą reakcją służb. Konsekwencje pojawiły się jednak później. Uczestnicy spacerów uważają, że reperkusje mają ich zniechęcić do protestów.
Protesty w kraju rozpoczęły się po kontrowersyjnej decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego. Ustalono, że przepis pozwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodny z konstytucją.
Strajk kobiet. Trwają postępowania policji. "To ma nas zniechęcać do protestowania"
Z czasem manifestacje z walki o prawa aborcyjne przerodziły się w manifesty przeciwko władzy i sytuacji w Polsce. W powiecie świdnickim żaden ze spacerów nie spotkał się z ostrą reakcją służb. Mimo to, konsekwencje pojawiają się po czasie. Policja prowadzi w tej chwili dwa postępowania po zawiadomieniach oraz jedno wszczęte z urzędu - informuje swidnica24.pl.
Wiadomo, ze wśród zarzutów są m.in. naruszenia przepisów o zgromadzeniach oraz zakłócania spokoju. W jednym z postępowań jako świadek zeznawał Lech Bokszczanin, który został spisany pierwszego dnia strajków. - Policja w całej Polsce prowadzi postępowania, które mają na celu zniechęcenie nas do protestowania. Politycy obozu rządzącego boją się protestów, boją się Polek i Polaków, którzy słusznie protestują swoje racje i walczą o swoje prawa - mówi uczestnik protestów w rozmowie ze swidnica24.pl.
Zakaz przemieszczania się bezprawny? RPO wprost o wygranych w sądzie
- Wywołanie jednej z największych fali oburzeń społecznych ostatnich lat w czasie trwającej epidemii covid, jest skrajnie nieodpowiedzialne. Ludzie tłumnie wyszli na ulice polskich miast, Świdnica w tym nie była wyjątkiem. Tu też setki, a nawet tysiące ludzi wyszły na ulice. Świdnicka policja pomagała w zabezpieczeniu tych spontanicznych spacerów. We współpracy udało się zachować bezpieczeństwo - dodaje Bokszczanin.
Mimo trzech postępowań, na razie nikomu nie postanowiono zarzutów. Nie doszło także do ukarania mandatem. Sprawa będzie mieć jednak ciąg dalszy.