Polkowice. Mężczyzna utknął w pojemniku na odpady. Szukał okularów
Do nietypowej sytuacji doszło kilka w Polkowicach. Młody mężczyzna, chcąc pomóc koledze, wszedł do pojemnika przeznaczonego na zbiórki metali i tworzyw sztucznych. Niestety, nie był w stanie samodzielnie się wydostać. Konieczna była interwencja strażaków.
17.06.2021 08:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poważne wypadki wynikają niekiedy z pozornie błahych sytuacji. W Polkowicach doszło do nietypowego zdarzenia. Młody mężczyzna chcąc odzyskać wyrzucone przez przypadek okulary wszedł do półpodziemnego pojemnika przeznaczonego do zbiórki metali i tworzyć sztucznych. Niestety, problemem okazało się wyjście na zewnątrz.
Polkowice. Mężczyzna utknął w pojemniku na odpady. Szukał okularów
Śmiałkowi udało się pomóc koledze i odnaleźć zaginione okulary, miał jednak problem z opuszczeniem pojemnika. Konieczna była interwencja straży pożarnej. Obecny na miejscu podczas całego zdarzenia był również prezes Polkowickiej Doliny Recyklingu, Tadeusz Żmigrodzki.
"Strażacy powiększyli otwór wrzutowy i wydostali mężczyznę za pomocą drabiny. Pojemnik wygląda może niepozornie, ale ma sporą pojemność, bo 5m3 i jest dość głęboki" - informuje Polkowicka Dolina Recyklingu.
Kazik z maską tlenową na twarzy. Sutkowski: będę bardzo powściągliwy w komentarzu
Jak tłumaczą pracownicy polkowickiego zakładu, w zbiorniku znajdują się zanieczyszczone odpady, a ilość tlenu jest ograniczona. Dlatego próba wejścia do środka jest działaniem nieodpowiedzialnym i niebezpiecznym.
W związku z sytuacją przedstawiciele Polkowickiej Doliny Recyklingu apelują do mieszkańców, by w podobnych sytuacjach nie ryzykować własnego życia i zdrowia, tylko zgłosić się pod numer 76 847 91 30 i w ten sposób szukać pomocy.
Do pojemników wielokrotnie trafiają przedmioty, które nie powinny się tam znaleźć. Nie tak dawno jeden z mieszkańców omyłkowo wrzucił do pojemnika reklamówkę z pieniędzmi. W tym przypadku zgubę też udało się odnaleźć, ale bez niebezpiecznego wchodzenia na własną rękę.