We Wrocławiu pobito księdza. Skandaliczny atak
W niedzielę rano we Wrocławiu został pobity ksiądz Adrian. Lokalne media poinformowały, że wiele wskazuje na to, iż kapłana zaatakowano tylko dlatego, że jest duchownym. - Wydaje mi się, że najbardziej go uwierała sutanna i dlatego mnie zaatakował - ujawnił ksiądz.
Jak ustalił portal wroclaw.gosc.pl, do ataku doszło w niedzielę rano, gdy ksiądz Adrian wracał na plebanię z klasztoru Sióstr Albertynek. Jest on zlokalizowany jest niedaleko kościoła parafialnego pw. św. Maurycego we Wrocławiu.
- Mszę św. odprawiłem o 7.00. Wyszedłem z klasztoru i szedłem przez kolejne przejścia dla pieszych. Byłem w sutannie. Przystanąłem na światłach i wtedy poczułem mocne uderzenie w tył głowy. Odwróciłem się i zobaczyłem wytatuowanego mężczyznę, mniej więcej w moim wieku. Zaczął mnie wyzywać i grozić mi, że mnie znów uderzy - cytuje słowa księdza Adriana lokalny portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
We Wrocławiu pobito księdza
Duchowny zapytał agresora: "Co ja ci zrobiłem". Nie usłyszał odpowiedzi. Dostał za to pięścią w twarz. - On ewidentnie chciał się bić. Szarpał mnie, koloratkę mi wydarł - zdradził ksiądz.
Kapłan dodał, że od atakującego usłyszał także wiele niecenzuralnych wyzwisk. Jego zdaniem najbardziej nie podobało się to, że ksiądz był w sutannie.
Ofierze pomogli pasażerowie tramwaju, którzy zareagowali na przemoc. Mężczyzna został obezwładniony. Wezwano policję oraz pogotowie ratunkowe.
Ok. 30-letni mężczyzna został zatrzymany. Okazało się, że był pod wpływem środków odurzających. Z kolei kapłan, mimo namowy ratowników, nie pojechał na SOR. W poniedziałek rano zgłosił się badania. - Bolała mnie głowa, ale trudno, aby było inaczej po mocnym uderzeniu. Wydaje się, że skończyło się na guzie i połamanych okularach - kontynuował ksiądz.
Przeczytaj też:
Źródło: wroclaw.gosc.pl