Lubin. Zablokowali tory, zostali uznani za winnych. Kary jednak nie będzie
W czerwcu 2019 roku doszło do protestów przeciwko rozkładowi jazdy PKP, który zakładał, że pociągi Kolei Dolnośląskich nie będą zatrzymywać się na wiejskich stacjach. 21 manifestantów zablokowało tory w Raszówce koło Lubina. Proces przeciwko buntownikom właśnie się zakończył.
Oskarżonych było tak wielu, że podczas rozpraw musieli siadać w ławach przeznaczonych dla widzów - relacjonuje TVP3 Wrocław. Manifestanci to mieszkańcy gminy Lubin. Wśród nich są studenci, emeryci osoby wykonujące różne zawody. Połączył ich bunt przeciwko decyzji o zmianę rozkładu PKP.
Lubin. Zablokowali tory, zostali uznani za winnych. Kary jednak nie będzie
Według planów, pociągi Kolei Dolnośląskich na trasie Lubin - Legnica miały przestać zatrzymywać się na wiejskich stacjach. To był cios dla zamieszkujących mniejsze miejscowości. Postanowili zatem powalczyć o swoje. Zablokowali tory w Raszówce koło Lubina. Ich protest okazał się skuteczny. Rozkład jazdy został skorygowany.
Proces toczył się osiem miesięcy. Przedłużył się z powodu koronawirusa. Manifestanci zostali uznani za winnych, ale nie zostaną ukarani. Sąd rejonowy odstąpił od wymierzenia kary, ponieważ oskarżeni działali w interesie publicznym. - Warto walczyć, żeby uzyskać dobro dla ludzi, dla ogółu - powiedział TVP3 Wrocław Zdzisław Korczak, jeden z uczestników protestu.
- Było to poświęcenie z naszej strony, na pewno był też stres, ale warto było. Uważam, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty - dodał Mieczysław Doroszkiewicz, który również brał udział w blokadzie torów w Raszynie.
Wydaje się, że Koleje Dolnośląskie wyciągnęły wnioski z sytuacji, jaka miała miejsce pod Lubinem. Firma, przy wsparciu władz województwa dolnośląskiego, w ostatnim okresie rozpoczęła proces przywracania połączeń kolejowych i rewitalizuje tory w tych miejscach, które od lat nie widziały pociągów. Wszystko po to, aby walczyć z wykluczeniem komunikacyjnym.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.