Lubin. Policja komentuje zamieszki. "Nielegalne zgromadzenie", "agresywny tłum"
Gorąco w Lubinie, gdzie w niedzielę pod budynkiem Komendy Powiatowej Policji doszło do zamieszek związanych ze śmiercią 34-latka. Do tragedii doszło w piątek. Mężczyzna stracił życie, po tym jak wcześniej interweniowali względem niego policjanci. Po niedzielnym proteście zatrzymano ponad 40 osób.
09.08.2021 08:56
Do śmierci 34-latka doszło w piątkowy poranek. Mundurowi z Lubina podjęli interwencję, po tym jak otrzymali zgłoszenie od matki mężczyzny. Zgłosiła ona, że syn zachowuje się agresywnie i rzuca kamieniami w okna budynków. Przybyli na miejsce funkcjonariusze nie potrafili zapanować nad agresywnym mężczyzną i musieli użyć chwytów obezwładniających.
Jako że istniało podejrzenie, że lubinianin znajduje się pod wpływem narkotyków, to wezwano pogotowie ratunkowe. Zdaniem policji, mężczyzna został zabrany na SOR, gdzie później zmarł. Jednak dyrekcja szpitala przekazała inne wieści - 34-latek miał nie żyć już podczas transportu karetką.
Lubin. Policja komentuje zamieszki. "Nielegalne zgromadzenie", "agresywny tłum"
Interwencja lubińskich funkcjonariuszy budzi sporo kontrowersji. Za jej wyjaśnianie wziął się m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys, który zwracał uwagę na niewłaściwe zachowanie policjantów w momencie zatrzymania 34-latka. Dodatkowo do sieci wyciekło nagranie, na którym widać, że mężczyzna nie otrzymał pierwszej pomocy w momencie utraty przytomności.
Abp Gądecki o obostrzeniach. Prof. Krzysztof Simon ostro komentuje
W niedzielnym proteście pod Komendą Powiatową Policji w Lubinie udział wzięło kilkaset osób. Było nerwowo - w stronę budynku poleciały najpierw jajka, później kamienie i cegły. Doszło też do podpalenia kontenerów na śmieci. Reagować musieli antyterroryści, a policja zdecydowała się na użycie gazu i armatki wodnej.
W poniedziałkowy poranek Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu poinformowała, że po zamieszkach w Lubinie zatrzymano ponad 40 osób. W oświadczeniu podkreślono, że było to nielegalne zgromadzenie.
"Agresywny tłum przyszedł skandować obraźliwe hasła pod adresem policjantów i zniszczył zewnętrzną fasadę budynku oraz jego wnętrze. W wyniku działań chuligańskich, rannych zostało już kilku policjantów. Głównie po obrzuceniu ich tzw. koktajlami Mołotowa, kamieniami, cegłami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami" - napisano w oświadczeniu KWP.
"Podpalone zostało mienie publiczne. Straż Pożarna, która przyjechała ugasić pożar, nie mogła wykonać swoich działań, gdyż ich wóz został zaatakowany przez skandujący tłum i obrzucony kamieniami. Podobnie było z karetką pogotowia, która jechała, by pomóc rannemu policjantowi. Nie mogła do niego dotrzeć, gdyż tłum nie chciał przepuścić auta. Eskalacja zgromadzenia była co raz większa, zebrani nie reagowali na prośby policjantów i komunikaty wygłaszane przez megafon" - dodano.
Policja podkreśliła, że zatrzymani w niedzielę w Lubinie odpowiedzą za przestępstwa i przekroczenia. Użycie środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu łzawiącego, broni gładkolufowej i armatki wodnej w tej sytuacji uznano za konieczne.
"Policjanci informują, że każda osoba, która popełniła wykroczenie bądź przestępstwo podczas zgromadzenia, zostanie pociągnięta do odpowiedzialności. Całe zgromadzenie jest nagrywane, a w mieście znajduje się też bardzo dobrej jakości monitoring. Policja jest już w posiadaniu wielu wizerunków sprawców" - podkreślono w komunikacie.
"Nie ma przyzwolenia na łamanie prawa. Bandyci, chuligani, przestępcy nie mogą pozostać bezkarni. Stanowczo przeciwstawiamy się tego typu zachowaniom. Będziemy zawsze reagować w takich sytuacjach i chronić osoby postronne" - podsumowano.
Równocześnie ws. śmierci 34-latka toczy się śledztwo prokuratury. Sprawą zajmuje się też wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.