Legnica. Został po nim zegarek. Śledczy badają tajemniczą śmierć
Blisko rok trwało ustalanie tożsamości ofiary, znalezionej w stawie koło Bieniowic na Dolnym Śląsku. Z zabezpieczonych szczątków nie udało się stworzyć portretu denata. Śledczy wykazali się jednak sprytem i oparli swoje działania na identyfikacji charakterystycznego zegarka, który mężczyzna miał przy sobie.
Niemal rok temu w stawie w dolnośląskich Bieniowicach znaleziono ciało mężczyzny. Niestety, stan szczątków denata nie pozwolił na identyfikację zwłok i ustalenie tożsamości ofiary. Śledczy musieli więc wykazać się pomysłowością. Skupiono się na przedmiocie, który udało się znaleźć przy ciele.
Legnica. Został po nim zegarek. Śledczy badają tajemniczą śmierć
Działania oparto na zegarku, który mężczyzna miał na sobie. Był to przedmiot niezwykle charakterystyczny, co dawało nadzieje na rozwiązanie zagadki. - Wiele wskazuje na to, że denatem jest obcokrajowiec - twierdzi w rozmowie z Radiem Wrocław Radosław Wrębiak, szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy.
- Właśnie otrzymaliśmy informację, że od dwóch lat jest poszukiwany obywatel Ukrainy - Andrej Czemeris. W 2018 roku miał pracować na terenie Prochowic, a następnie miał się urwać kontakt z rodziną - tłumaczy prokurator.
Koronawirus wymusi zakaz wyjazdów na Wielkanoc? Odpowiedź prosto z Ministerstwa Zdrowia
Historia ta jest tragiczna także z innego powodu. Andrej Czeremis był ojcem dwójki małych dzieci. Niestety, matka maluchów zginęła niedawno podczas eksplozji gazu we własnym mieszkaniu na Ukrainie. Z tego względu ustalenie tożsamości ofiary i ewentualnie potwierdzenie, że był to właśnie Czeremis, jest niezwykle ważne.
Policja oraz prokuratura proszą o kontakt wszystkich, którzy w ostatnich latach widzieli obywatela Ukrainy na terenie Dolnego Śląska. Cenna będzie każda informacja, która okaże się pomocna dla rozwiązania sprawy zwłok znalezionych w stawie koło Bieniowic.
źródło: Radio Wrocław