Legnica. "Jest wyzuty z jakichkolwiek uczuć". Finał procesu o zabójstwo pielęgniarki
- Już nigdy nie zadzwoni, choć ja ciągle czekam na jej telefon - mówi matka Joanny. Pielęgniarki z Legnicy, która została zamordowana w bestialski sposób przez sąsiada. Matka 45-latki oczekuje kary dożywocia dla Pawła P., prokurator zażądał 25 lat więzienia.
01.10.2021 08:49
W czwartek, 30 września w sądzie w Legnicy odbyły się mowy końcowe w procesie dotyczącym zabójstwa pielęgniarki. Doszło do niego w październiku 2019 roku. Paweł P. potrzebował pieniędzy, więc przypuścił atak na sąsiadkę. Obrabował ją ze złotego łańcuszka i pieniędzy w kwocie 450 zł.
P. zaatakował swoją ofiarę, gdy wchodziła do mieszkania. Wepchnął ją do przedpokoju, następnie zadał kilka ciosów metalową rurką w głowę. Gdy kobieta próbowała wstać, znów podniósł na nią rękę, po czym zaczął dusić. 45-latka zmarła wskutek zadławienia.
Legnica. "Jest wyzuty z jakichkolwiek uczuć". Finał procesu o zabójstwo pielęgniarki
W rozmowie z "Faktem" o dożywocie dla mordercy zaapelowała matka ofiary. - Wiedział co robi! Jest wyzuty z jakichkolwiek uczuć. On z premedytacją zaplanował to morderstwo! Miał ze sobą metalową rurkę. Potem umył się i pojechał do własnej córki - powiedziała pani Teresa.
Spór o Turów. Związkowcy "Solidarności" jadą do Luksemburga. Chcą zawieszenia TSUE
- Gdy kiedyś wyjdzie z więzienia, a córka mu wybaczy, będzie mógł ją przytulić. A ja zostałam ukarana przez oskarżonego do końca życia. Już nie przytulę swojej córki. Jedyne co mogę, to zapalić znicz na jej mogile. Już nigdy nie zadzwoni, choć ja ciągle czekam na jej telefon. Proszę wysoki sąd o najwyższy wymiar kary - dodała matka zamordowanej pielęgniarki.
Prokurator zażądał 25 lat pozbawienia wolności dla Pawła P., zaznaczając przy tym, by próg przedterminowego zwolnienia ustawiono na 20 lat.
Oskarżony działał spokojnie - po dokonaniu morderstwa zabrał cenne przedmioty należące do ofiary, wrócił do mieszkania, przebrał się i udał się na spotkanie z byłą partnerką. Przekazał jej pieniądze na sukienkę komunijną córki. Pod koniec dnia trafił do punktu, w którym grał na automatach.
- Zachowywał się jakby nigdy nic się nie wydarzyło. O 16:46 zjadł spokojnie kanapkę. Grając. Niecałe dwie godziny wcześniej zabił człowieka - mówił przed sądem prokurator Jarosław Fatyga.
Mecenas z urzędu Robert Stawiński nie wnosił o uniewinnienie swojego klienta. Domaga się jednak niższego wymiaru kary - 15 lat pozbawienia wolności. Jego zdaniem, Paweł P. nie jest osobą całkowicie zdemoralizowaną i nie planował zabójstwa Joanny.
źródło: Fakt