Koronawirus. Rośnie liczba sąsiedzkich konfliktów. Powodem pandemia i home office
Pandemia COVID-19 dała się we znaki każdemu. Sporo osób pozostaje w domach z powodu braku pracy lub działania w trybie zdalnym. Zamknięcie w mieszkaniach powoduje, że rośnie liczba sąsiedzkich konfliktów.
15.02.2021 10:33
Z powodu pandemii COVID-19 sporo Polaków straciło pracę. Jeszcze więcej osób pracuje w trybie zdalnym. Online uczy się także większość dzieci. Na dodatek tegoroczna zima okazała się wyjątkowo mroźna i śnieżna, co w praktyce oznacza, że rodacy większość czasu spędzają w swoich domach. A to rodzi sąsiedzkie konflikty - alarmuje Radio Elka.
Koronawirus. Rośnie liczba sąsiedzkich konfliktów. Powodem pandemia i home office
Do momentu wybuchu pandemii większość osób opuszczało swoje mieszkania rano, a wracała do nich wieczorem. Siłą rzeczy ewentualne niedogodności ze strony sąsiadów były mniej odczuwalne.
Tymczasem pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej "Nadodrze" w Głogowie regularnie odbierają zgłoszenia od mieszkańców, że zachowanie sąsiada za ścianą w jakiś sposób im przeszkadza i utrudnia funkcjonowanie.
W budynkach często dochodzi do konfliktów i nerwowych sytuacji. - Na początku trzeba sobie jasno powiedzieć, że blok to nie domek jednorodzinny, gdzie sąsiadów mamy za płotem. Tutaj sąsiadów mamy za ścianą, więc ich obecność w mniejszym lub większym stopniu będzie dla nas zauważalna. Musimy się z tym pogodzić - mówi Radiu Elka Mateusz Kowalski z głogowskiego Nadodrza.
- Nie oznacza to jednak, że musimy się godzić na każde zachowanie sąsiadów. Jeśli jest ono dla nas uciążliwe, to powinniśmy na to zareagować. Najprościej, ale też chyba najtrudniej, jest po prostu porozmawiać z sąsiadem i zwrócić mu uwagę na hałas czy inne uciążliwe zachowanie. Może się po prostu okazać, że sąsiad nie zdaje sobie sprawy z tego, że komuś przeszkadza to, co robi - dodaje Kowalski.
Pracownicy spółdzielni często proszeni są o pomoc w rozwiązywaniu konfliktów. Nie mają jednak narzędzi prawnych, by angażować się w dyscyplinowanie mieszkańców.