Dziwiszów. Pożar pałacyku ze zwierzętami. Dla DIOZ to przeklęte miejsce
W czwartkowy wieczór w zajmowanym przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt pałacyku w Dziwiszowie wybuchł pożar. Najprawdopodobniej został on zaprószony przypadkowo. Najważniejsze jest jednak to, że wszystkie zwierzęta są bezpieczne.
Pochodzący z XVI wieku zespół pałacowo - folwarczny w Dziwiszowie od dawna zajmowany jest przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. W czwartek w budynku wybuchł pożar. Prawdopodobniej ogień został zaprószony przypadkowo. Członkowie stowarzyszenia podejrzewają, że z niewielkiego piecyka znajdującego się w środku wydostał się żar, od którego zapaliły się legowiska.
Dziwiszów. Pożar pałacyku ze zwierzętami. Dla DIOZ to przeklęte miejsce
Najważniejsze jest to, że wszyscy podopieczni DIOZ są bezpieczni. W mediach społecznościowych Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt pojawił się apel od przedstawicieli organizacji.
"Kochani, pożar w naszym tymczasowym ośrodku. Od miesięcy informujemy, że warunki w jakich musimy prowadzić azyl dla zwierząt są złe. Cały czas dogrzewamy się węglem i drewnem. Prawdopodobnie z piecyka wyskoczył żar i zaczęły palić się psie legowiska, ale to nie jest jeszcze potwierdzone info. W porę zainterweniowali nasi wspaniali wolontariusze" - napisano.
Przedstawiciele DIOZ błagają, by pomóc im opuścić pałacyk w Dziwiszowie, który nazywają "przeklętym miejscem". W 2020 roku ktoś wkradł się na teren placówki i odciął głowę jednemu z koziołków, przebywających w środku.
Oprócz tego nieznani sprawcy przez miesiące rozcinali ogrodzenie, niszczyli pastuchy i wypuszczali zwierzęta. Wszystko po to, by zmusić Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt do wyprowadzki. Wolontariusze mają już dość tego miejsca i bardzo chcieliby, by organizacja na stałe przeniosła się do innej lokalizacji.