Wrocław: jechał tirem pod prąd. "Przecież nikogo nie zabiłem"
Wrocławscy policjanci zatrzymali tira, który jechał pod prąd. Jego kierowca był oburzony, że funkcjonariusze przeszkadzają mu w pracy. Przekonywał ich, że przecież nic się nie stało, bo nikogo nie zabił.
Do tego niebezpiecznego incydentu doszło w nocy na dawnej drodze krajowej nr 8, na trasie Wrocław-Oleśnica. W miejscu, gdzie - jak informuje wrocławska policja - kierunki ruchu są rozdzielone barierami energochłonnymi.
- Jadący w ten sposób samochód ciężarowy z naczepą stwarzał ogromne zagrożenie bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego. Na drodze tej panował wzmożony ruch pojazdów, zarówno osobowych, jak i ciężarowych. Kierowcy byli zmuszeni do zjeżdżania w ostatniej chwili na boczny pas, żeby uniknąć zderzenia czołowego - tłumaczy sierż. Monika Perec z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Do tragedii na szczęście nie doszło. Policjanci zatrzymali tira i bezpiecznie pokierowali go w miejsce, gdzie nie zagrażał już innym użytkownikom drogi. 48-letni kierowca auta zamiast się ucieszyć, był oburzony na funkcjonariuszy.
- Mężczyzna chyba nie rozumiał, dlaczego został zatrzymany. Twierdził bowiem, że przecież nic się nie stało, bo nikt nie zginął. Miał również pretensje o to, że funkcjonariusze go zatrzymali niepotrzebnie i przeszkadzają mu w pracy, obarczając kosztami postoju - tłumaczy sierż. Perec.
Policjanci zatrzymali kierowcy prawo jazdy. Mężczyźnie grozi wysoka grzywna, a nawet zakaz prowadzenia pojazdów.
Żródło: KMP Wrocław