Wrocław: debata "O brunatnej Polsce" z udziałem prof. Zygmunta Baumana
Dialog ze środowiskami radykalnej prawicy, które są wykluczone społecznie, może być obroną przed brutalizacją życia publicznego - to jeden z wniosków debaty "O brunatnej Polsce", która odbyła się we Wrocławiu. Tuż przed jej rozpoczęciem doszło do incydentu. Policja zatrzymała 22 osoby, które protestowały przed Teatrem Współczesnym przeciwko zaproszeniu na debatę prof. Zygmunta Baumana. - Będą oni odpowiadać za naruszenie przepisów ustawy o zgromadzeniach publicznych - poinformował rzecznik dolnośląskiej policji Łukasz Dutkowiak.
W debacie zorganizowanej w ramach odbywającego się w stolicy Dolnego Śląska Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław wzięli udział: socjolog prof. Zygmunt Bauman, filozof prof. Magdalena Środa, publicysta Jacek Żakowski oraz pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
W obawie przed protestami środowisk skrajnej prawicy organizatorzy wprowadzili zapisy na debatę. Przed budynkiem protestowało jednak ponad 20 osób przeciwko udziałowi prof. Baumana w debacie.
W czerwcu wykład prof. Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim został zakłócony przez kilkadziesiąt osób związanych z Narodowym Odrodzeniem Polski. Oskarżali oni prof. Baumana o współpracę z organami bezpieczeństwa PRL. Manifestacji towarzyszyły gwizdy i okrzyki: "Precz z komuną", "Dutkiewicz, kogo zapraszasz", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Po zajściach profesor zrezygnował z doktoratu honoris causa Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu.
Bauman pytany o radykalizację nastrojów społecznych w Polsce, brutalizację życia publicznego i pojawienie się ruchów faszyzujących, podkreślił, że nie jest to problem typowy dla Polski, ale dla całej Europy.
- Są dwie wartości ludzkie, których będziemy potrzebować zawsze. To poczucie bezpieczeństwa i możliwość praktykowania wolności. Obie nie mogą się bez siebie obejść - bezpieczeństwo bez wolności to niewola, wolność bez bezpieczeństwa to poczucie chaosu. (...) Filozofowie starali się znaleźć złoty środek, równowagę między tymi dwoma wartościami. Niestety im bardziej kwitło bezpieczeństwo, tym bardziej więdła wolność i odwrotnie - mówił socjolog.
Zdaniem profesora, w dzisiejszym świecie do głosu dochodzą radykalnie prawicowe partie, ponieważ duża cześć społeczeństwa "podliczyła koszty wolności i doszła do wniosku, że przydałoby się więcej bezpieczeństwa". - Ludzie są gotowi oddać sporą część krwawo wywalczonej wolności na rzecz tego, by świat zrobił się bardziej przejrzysty, pozbawiony niespodziewanych sytuacji. (...) Nie pamiętają, co znaczy żyć, kiedy wolności nie ma i są gotowi wolność oddać. Zawiodą się, to jest pewne, aby to zrozumieć trzeba doświadczyć życia w świecie, gdzie wolności nie ma - mówił profesor.
Dodał, że za wolność, jak za każdą inną wartość, trzeba zapłacić. Ceną - zdaniem socjologa - jest życie w sytuacji niepewności. - Barki wielu ludzi są zbyt wątłe, by udźwignąć ten ciężar. Dlatego wolność, poza swoimi wielkim cnotami, różnicuje społeczeństwo, rozdziela je na tych, którzy czują się wspaniale w sytuacji niepewności i widzą w niej zbiorowisko szans i na tych, którzy czują się wyrzuceni z rozpędzonego wehikułu dziejów - mówił Bauman.
Zdaniem Żakowskiego zwolennicy radykalnych, prawicowych poglądów, są ofiarami egoizmu reszty społeczeństwa. - Nie mają oni miejsca w tkance społecznej i nikt ich do tej tkanki nie chce wciągnąć. (...) Oni zaś nie chcą być odpadami społecznymi i tworzą alternatywne społeczeństwo - mówił. Publicysta jako przykład podał incydent, jaki wydarzył się przed debatą.
Incydent przed debatą. 22 osoby zatrzymane
Tuż przed jej rozpoczęciem ponad 20 osób protestowało przeciwko udziałowi prof. Baumana w debacie. Na kilka minut przed Teatrem Współczesnym rozwinęli oni transparent z napisem "Wszechpolski Wrocław. Nie dla czerwonych szmat". Policja poinformowała, że zatrzymała łącznie 22 osoby w związku z nielegalnie zorganizowanym zgromadzeniem. Nie ma na razie informacji o postawieniu im zarzutów.
- Zostali wpędzeni do suki policyjnej i nie mogli stać ze swoim transparentem. Nie powinno się to zdarzać, to jest zamykanie się na debatę (...). Musimy mieć możliwość debatowania z najbardziej groźnymi poglądami, aby je publicznie w umysłach ludzkich pokonać - mówił.
Żakowski nie zgodził się również z tezą prof. Środy, która podkreśliła, że jakkolwiek tolerancja dla nietolerancyjnych poglądów powinna być zasadą moralności publicznej, to sceptycznie podchodzi do zasady wolności dla przeciwników wolności. - Przeciwnicy wolności to ci, którzy nie uznają zasady godności, tolerancji i wolności. Oni podcinają gałąź, na której my wszyscy siedzimy - mówiła.
- Hasło, że nie ma wolności dla wrogów wolności oznacza, że wrogowie wolności będą dzielić się swoimi poglądami w alternatywnym obiegu. Te poglądy nie znikną, a my nie będziemy mieć do nich dostępu. Demokracja to system, w którym walczy się słowami, jak ograniczymy słowa to zamienią się one w kamienie - ripostował Żakowski.
O potrzebie dialogu ze środowiskami skrajnej prawicy mówiła również Kozłowska-Rajewicz. - Obowiązkiem wszystkich, którzy widzą rzeczywistość w szerszym kontekście jest znalezienie sposobu porozumienia się z tą grupą. Jeśli nie nawiążemy kontaktu, to radykalizmy się nasilą - mówiła.