Wreszcie napisano "całą prawdę" o polskich politykach
Wydana zaledwie dwa tygodnie temu książka "Ostatnia Kadencja. Dzienniki prezydenta" byłego prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa stała się nie tylko bestsellerem, ale zdążyła też wywołać kilka skandali. Adamkus ujawnia w nich m.in. "całą prawdę" o polskich politykach Kwaśniewskim, braciach Kaczyńskich, Tusku i Sikorskim.
10.11.2011 | aktual.: 10.11.2011 13:59
"Dzienniki Prezydenta" są osobistym pamiętnikiem Adamkusa z okresu dwóch jego prezydenckich kadencji. Były prezydent ujawnia szczegóły zakulisowych rozmów, podczas których decydowały się losy Litwy, Polski i Europy. Wiele faktów podanych w pamiętnikach dotąd nie było znanych nawet osobom z najbliższego otoczenia prezydenta.
O Wałęsie tylko wzmianka
Valdas Adamkus wiele miejsca poświęca również sprawom polskim. Opisuje swoje relacje z prezydentami Aleksandrem Kwaśniewskim i śp. Lechem Kaczyńskim. Wspomina też o obecnym prezydencie - Bronisławie Komorowski oraz byłym premierze Jarosławie Kaczyńskim. W kilku miejscach "Dzienników Prezydenta" wspomina też o premierze Donaldzie Tusku oraz ministrze spraw zagranicznych, Radosławie Sikorskim. Tymczasem o Lechu Wałęsie, legendzie "Solidarności" i pierwszym prezydencie wolnej i demokratycznej Polski, prezydent Adamkus wspomina jedynie w kontekście jego przyjacielskich relacji z prezydentem Kwaśniewskim.
"Podczas rozmów z Aleksandrem Kwaśniewskim wyczuwało się, że jest to polityk otwarty i pełen godności, który zawsze potrafi wznieść się ponad swoje i partyjne interesy. Wspominam chociażby sytuację, gdy napięte relacje z byłym prezydentem Lechem Wałęsą nie przeszkodziły mu zaprosić swego poprzednika żeby nas ze sobą poznać" - prezydent Adamkus po raz pierwszy i ostatni w swoich pamiętnikach wspomina o legendzie "Solidarności".
Kwaśniewski to przyjaciel
Z kolei prezydentowi Kwaśniewskiemu Valdas Adamkus poświęca wiele wspomnień. Nazywa go swoim serdecznym przyjacielem oraz przyjacielem Litwy, z którym utrzymywał dobre relacje również po wygaśnięciu jego i swojej prezydentury. "W Druskiennikach z Aleksandrem Kwaśniewskim pożegnaliśmy się tylko oficjalnie, zaś osobiste relacje były kontynuowane także, gdy nie pełnił on już prezydenckich funkcji. Spotykaliśmy się też po zakończeniu mojej kadencji. Szczególnie niezapomniane słowa wypowiedział podczas prezentacji mojej książki w Warszawie. Wtedy Kwaśniewski zaznaczył, że nasza wspólna polityczna praca stała się serdeczną osobistą przyjaźnią" - pisze Adamkus. Były prezydent Litwy podkreśla też, że jego osobista przyjaźń z Kwaśniewskim pomagała wygładzać "ostre kanty" polsko-litewskich relacji i nie pozwalała, żeby "żądania politycznych działaczy polskiej mniejszości szkodziły dwustronnym relacjom międzypaństwowym".
"Nawet, jeśli zdarzało się mu podczas naszych rozmów stawiać kwestię pisowni polskich nazwisk, czy inny problem wywołujący napięcie narodowościowe, to zawsze robił to bardzo taktownie, jakby przepraszając za to, że musimy o tym rozmawiać" - pisze prezydent Adamkus i wspomina też słowa Kwaśniewskiego, który uważał, że spełni oczekiwania wyborców, jeśli za czasów jego i Adamkusa kadencji uda się rozstrzygnąć "chociażby problem pisowni polskich nazwisk". Nie udało się. Jak wiadomo, kwestia pisowni polskich nazwisk wciąż, bowiem jest aktualnym tematem relacji polsko-litewskich oraz rozmów obecnych prezydentów, Dali Grybauskaite i Bronisława Komorowskiego.
Komorowski - bardzo przyjazny Litwie
Były litewski prezydent wspomina o obecnym prezydencie Polski, Bronisławie Komorowskim zaledwie w dwóch miejscach. Jednym zdaniem pisze o spotkaniu z Komorowskim, jako przewodniczącym Sejmu, podczas jego wizyty w Wilnie w 2008 roku z okazji obchodów wydarzeń styczniowych oraz ostatnio, już z prezydentem Bronisławem Komorowskim, podczas wizyty Adamkusa na Uniwersytecie Warszawskim. Podczas pierwszego spotkania prezydent Adamkus błędnie sądził, że spotyka się z Marszałkiem Senatu RP, Bronisławem Komorowskim: "14 stycznia 2008r, Wilno. Przyjąłem polską delegację na czele z przewodniczącym polskiego Senatu Bronisławem Komorowskim. Jego ojciec pochodzi z Litwy i on sam jest bardzo przyjaźnie nastawiony do Litwy".
Opisując kolejne spotkanie z Bronisławem Komorowskim były prezydent Litwy już nie myli funkcji Komorowskiego: "(...) Ostatnio, podczas wyjazdu do Warszawy na konferencję zorganizowaną przez Uniwersytet Warszawski, zostałem zaproszony na obiad do prezydenta Bronisława Komorowskiego. Rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób można uniknąć napięcia w relacjach dyplomatycznych, powstałego w wyniku decyzji o wzmocnieniu nauki języka litewskiego w szkołach mniejszości narodowych. Moje dwie kadencje nazwał złotym wiekiem w relacjach Polski i Litwy. To jest ocena pracy naszej dyplomacji i mojej w zakresie polityki zagranicznej w okresie ostatniej dekady. (...)". Lech Kaczyński nawet nie wyglądał na prezydenta
Chociaż prezydent Valdas Adamkus stwierdza, że jego przyjacielskie relacje z prezydentem Kwaśniewskim przełożyły się później na przyjaźń również z prezydentem Lechem Kaczyńskim, to zauważa, że początki nie były łatwe. W pamiętnikach Adamkus stale wytyka, że Kaczyński nie znał języków obcych, przez co czasami nie wyglądał nawet na prezydenta. Po raz pierwszy prezydent Adamkus spotkał się z prezydentem Kaczyńskim podczas pierwszej oficjalnej zagranicznej wizyty polskiego prezydenta na Litwę: "15 marca, 2006 r. Wilno. Z jednodniową wizytą do Wilna przybył dopiero, co wybrany nowy prezydent Polski Lech Kaczyński z Pierwszą Damą. Podczas pierwszych minut spotkania odczuwało się napięcie. Kwaśne miny na twarzach przedstawicieli delegacji towarzyszącej. Żadnych uśmiechów. Jednak powoli lody puściły. Zaczęliśmy otwarcie mówić o odwiecznych naszych problemach - pisowni polskich nazwisk w dowodach osobistych i o budowie mostu energetycznego. Uzgodniliśmy, że te sprawy nie powinny przeszkadzać w naszych wspólnych
dążeniach europejskich. (...)".
Prezydent Adamkus wspomina też o małżonce polskiego prezydenta - Marii Kaczyńskiej. "Alma (małżonka Valdasa Adamkusa - wp.pl) wiele czasu spędziła z Marią Kaczyńską, która swobodnie rozmawia w języku angielskim (Lech Kaczyński zna tylko język polski) i mówiła, że Pierwsza Dama sprawia wrażenie bardzo inteligentnej osoby" - wspomina Valdas Adamkus. Później też, za każdym razem, podkreśla niewiedzę języków obcych prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Opisując wspólną wizytę prezydentów Ukrainy, Polski i Litwy we wrześniu 2006 roku we Lwowie (Ukraina) z okazji 750-lecia miasta Adamkus podaje, że zaproponował kolegom zadzwonić ze Lwowa do prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwili i wyrazić mu swoje poparcie wobec narastającej wówczas agresji ze strony Rosji. "Ode mnie słuchawkę przejął prezydent Polski. On nie znał angielskiego, a i po rosyjsku ledwo mówił. Trzeba, więc było korzystać z usług tłumacza. Słuchając tej rozmowy można było pomyśleć, że w imieniu Polski przemawia nie prezydent, lecz tłumacz" - pisze litewski prezydent.
W jednej z końcowych adnotacji Adamkus pisze, że pomagał Lechowi Kaczyńskiemu na początku jego kadencji prezydenckiej wchodzić na salony europejskie, bo jak zauważa, europejscy politycy początkowo chłodno przyjmowali nowego polskiego prezydenta. "Gdy to poczułem starałem się mu pomagać oswoić się na forum UE oraz bliżej poznać liderów innych państw" - pisze Valdas Adamkus. Zaznacza, że od samego początku łatwo mu rozmawiało się z Lechem Kaczyńskim, którego nazywa człowiekiem dobrego serca. "Czasami nawet wydawało się, że polityka jest zbyt twardym zajęciem dla tego człowieka o łagodnym charakterze" - wspomina litewski prezydent. I dodaje, że brat bliźniak - Jarosław - był absolutnym przeciwieństwem Lecha Kaczyńskiego: "(...)twardy jak skała, uparty polityk".
Wojna Tuska z Kaczyńskim i intrygi Sikorskiego
Valdas Adamkus wspomina również o premierze Donaldzie Tusku, ale wyłącznie w kontekście oficjalnych spotkań i okoliczności. Pisze też o konflikcie Tuska z Kaczyńskim i zauważa, że konflikt ten był podsycany przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
"Zaważyłem niezgodę w polskiej delegacji. Toczy się walka polityczna między prezydentem Lechem Kaczyńskim i premierem Donaldem Tuskiem (możliwe, że tę walkę najbardziej prowokuje minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski). Prezydent Lech Kaczyński zamierzał ostro wypowiedzieć się w sprawie Gruzji, lecz Radosław Sikorski, widocznie umyślnie, zaczepił go przed drzwiami, zaproponował lampkę wina i zagadał. Już po zakończeniu debat rozgoryczony Kaczyński podszedł do mnie i żalił się, że przeszkodzono mu wypowiedzieć się. A propos, Polacy przylecieli do Brukseli dwoma samolotami, lecz wracali wydaje się jednym" - Valdas Adamkus opisuje epizod ze szczytu Rady Europy w sprawie rosyjskiej agresji przeciwko Gruzji.
Wzmianką o dwóch samolotach Adamkus prawdopodobnie ripostował na wcześniejszą okoliczność, kiedy niewymienieni z nazwiska urzędnicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego zaproponowali, że sprezentują litewskiemu prezydentowi samolot, bo ten nie ma swojej maszyny i podczas zagranicznych podróży korzystał z gościnności Lecha Kaczyńskiego, który często zabierał go na pokład swego samolotu.
Z Wilna dla polonia.wp.pl
Stanisław Tarasiewicz