Wraca sprawa respiratorów. NIK zawiadamia prokuraturę
Najwyższa Izba Kontroli złożyła w prokuraturze dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy zakupie respiratorów do walki z COVID-19 wiosną 2020 roku. W ocenie Izby, swoje uprawnienia w tej sprawie mógł przekroczyć m.in. Janusz Cieszyński. Były wiceminister zdrowia odpiera jednak ten zarzut. Jak napisał, wnioski NIK, to "osobista vendetta" prezesa Mariana Banasia.
"W związku z kontrolą dotyczącą zakupu respiratorów w 2020 r., NIK skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wysokich urzędników państwowych. Jednym z nich jest Janusz Cieszyński. Sprawa jest rozwojowa" - podała NIK w piątek na Twitterze:
Na odpowiedź Cieszyńskiego nie trzeba było długo czekać. Tuż po wydaniu komunikatu przez Najwyższą Izbę Kontroli, były wiceszef resortu zdrowia zabrał głos w mediach społecznościowych.
"Marian Banaś składa zawiadomienie do prokuratury w związku z odkupieniem przez Ministerstwo Zdrowia od KGHM zakupionych na zlecenie rządu w szczycie pierwszej fali pandemii respiratorów" – napisał na Twitterze. Dodał, że jest to jego zdaniem "kolejna odsłona wciągania NIK w osobistą vendettę prezesa Izby":
Respiratory od handlarza bronią?
Przypomnijmy, że wiosną 2020 r. Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę ze spółką należącą - jak donosiły media - do handlarza bronią. Firma E&K, która miała dostarczyć 1 tys. 241 respiratorów, nie wywiązała się jednak ze zobowiązań - dostarczyła jedynie 200 sztuk, mimo że rząd wcześniej wpłacił jej 154 mln zł zaliczki. Cała umowa opiewała na 200 mln zł.
W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do MZ w kwietniu i w maju 2020 roku, resort zdrowia odstąpił od umowy i otrzymał zwrot przedpłaconych pieniędzy w kwocie ponad 14 mln euro.
Na firmę nałożono też kary umowne w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki.
Do końca 2020 r. resort nie odzyskał ostatecznie 55 mln zł wpłaconych zaliczek. Sprawę badała też prokuratura.
Źródło: Twitter, WP Wiadomości