Wraca sprawa dziewczyny obdartej ze skóry. Ekspert: w Wiśle mogły się zachować kości ofiary
• Płetwonurkowie będą przeszukiwać dno Wisły w okolicach Wawelu
• Krakowskie "Archiwum X" chce znaleźć ciało zamordowanej w 1998 r. Katarzyny Z.
• Prof. Piotr Girdwoyń dla WP: jeśli chodzi o szczątki organiczne, to mogłyby się zachować kości i zęby ofiary, samo ciało już nie
• Morderstwo na dziewczynie, która została potem obdarta ze skóry, to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych sprzed lat
Naczelnik Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie Piotr Krupiński poinformował, że wznowione zostaną poszukiwania szczątków zamordowanej przed 18 laty studentki religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyny Z. Płetwonurkowie przeszukają dno Wisły pomiędzy Wawelem a stopniem wodnym Dąbie z użyciem sprzętu służącego do analizy rzeźby dna rzeki. Śledczy z krakowskiego "Archiwum X" (wydziału zajmującego się niewyjaśnionymi sprawami sprzed lat) liczą, że uda się odnaleźć kości oraz fragmenty ubrań i przedmioty, które zamordowana miała przy sobie.
Zabójstwo studentki UJ to jedna z najgłośniejszych i wciąż niewyjaśniona zbrodnia dokonanych po 1989 r. Dno rzeki zostanie przeczesane pomiędzy Wawelem a stopniem wodnym Dąbie, bo właśnie na tym odcinku Wisły w styczniu 1999 r. wyłowiono fragmenty skóry i ciała kobiety. Zwłoki kobiety zostały pozbawione skóry, jej fragmenty były fachowo odcięte i wypreparowane. Dzięki badaniom genetycznym ustalono, iż ofiarą zbrodni jest zaginiona w listopadzie 1998 r. studentka UJ.
Prof. Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego mówi w rozmowie z Wirtualną Polską o perspektywie rozwikłania tej sprawy.
WP: Po 18 latach od zbrodni wznowione zostają poszukiwania szczątków Katarzyny Z., która została obdarta ze skóry. Mimo upływu czasu poszukiwania mogą się zakończyć sukcesem?
Skoro minęło 18 lat, to jest pytanie, co tak naprawdę można jeszcze znaleźć.
WP: A co można?
Jeśli chodzi o szczątki organiczne, to mogłyby się zachować kości i zęby ofiary. Samo ciało już nie. Jeśliby znaleziono czaszkę, to - różnymi metodami - można by ofiarę zidentyfikować. Mając kartę stomatologiczną ofiary można to zrobić. Można też ją zidentyfikować mając samą czaszkę - do tego służy metoda superprojekcji, czyli nakładanie na siebie zdjęcia twarzy i czaszki.
Wszelkie pozostałości organiczne - a więc kości - można by zidentyfikować poprzez badanie DNA mitochondrialnego. Jeśli mielibyśmy próbkę DNA krewnych w żeńskiej linii, to można by stwierdzić, że jest członkiem rodziny.
WP: A rzeczy, gdyby jakiekolwiek znaleziono przy szczątkach?
Na przykład pierścionek, zegarek albo telefon również mogłyby pomóc przy identyfikacji. Gdyby takie przedmioty się zakonserwowały w wodzie i by je wyłowiono, to dawałyby szansę na identyfikację. Ale czy to jest duża szansa? Bardzo trudno odpowiedzieć.
Zakładając, że zwłoki znajdowały się na tym odcinku rzeki, to nurt rzeki mógł je przesunąć, zwierzęta też mogły je przenieść albo naruszyć.
WP: Poszukiwania są zatem obarczone ogromnym ryzykiem niepowodzenia?
Zapewne tak. Zakładam jednak, że śledczy działają racjonalnie i mają powody, by wznowić poszukiwania. Muszą posiadać informacje, które wskazują, że istnieje szansa na znalezienie pozostałości kostnych po ciele ofiary.
WP: Sprawa obdartej ze skóry studentki to było jedno z najgłośniejszych śledztw kryminalnych po 1989 r. Jest to też plama na honorze wymiaru sprawiedliwości?
Nie powiedziałbym tak. Oczywiście, że chcielibyśmy, aby wszystkie sprawy - zwłaszcza o morderstwo - były wyjaśnione. Proszę jednak pamiętać, że zasada o 100 proc. wykrywalności sprawców obowiązuje tylko w filmach kryminalnych. Nigdzie na świecie nie jest tak, że śledczym udaje się wyjaśnić absolutnie wszystkie sprawy.
Zawsze jednak najważniejsze jest to, co dzieje się na pierwszych etapach śledztwa. Jeśli wtedy zostaną popełnione błędy, to później już są nie do naprawienia. A czasami sprawa jest tak nietypowa, że śledczy popełniają błędy.
WP: Polskie "Archiwa X" notują sukcesy w wyjaśnianiu zdrobni sprzed lat. Ta sprawa jest wyjątkowa, jeśli chodzi o dawność?
Wyjaśnienie spraw sprzed kilkunastu lat, to nie byłoby nic aż tak bardzo dziwnego. Nie mówię tu akurat o przypadkach z Polski, ale na przykład ze Stanów Zjednoczonych. Czasami wyjaśnienie dawnej sprawy jest dość proste: ktoś bierze akta i na świeżo je czyta - ktoś, kto nie ma żadnego uprzedzenia wobec śledztwa. Świeże spojrzenie pozwala dostrzec nowe wątki, a kilkanaście lat to nie jest taka perspektywa, która uniemożliwiałaby przeprowadzenie nowych czynności w śledztwie.
WP: A jest przepaść między technicznym instrumentarium, jakim dysponowała policja w 1998-99 r. a teraz?
To nie jest różnica jak niebo a ziemia. Porównując można by stwierdzić, że postęp był taki jak między samochodami z lat 90., a obecnymi. Nie było żadnej rewolucji technicznej, która przewróciłaby kryminalistykę do góry nogami.