Wraca spór o "kindergeld" dla Polaków. Ostra krytyka w niemieckiej prasie
Czy niemiecki "kindergeld" należy się dzieciom obcokrajowców z UE, którzy pracują w Niemczech? Rząd chciałby obniżyć świadczenia. "Tagesspiegel" krytykuje te plany jako przejaw nacjonalizmu. Nazywa je "nonsensem".
Harald Schumann na łamach dziennika "Tagesspiegel" ostrzega, że "indeksacja" zasiłków rodzinnych dla dzieci obcokrajowców, które pozostały w ojczyźnie, byłaby "nonsensem" i mogłaby doprowadzić do "dramatycznego zaostrzenia" jednego z najpoważniejszych problemów społecznych Niemiec, jakim jest brak opiekunów osób chorych i niedołężnych.
Politykom domagających się obniżenia świadczeń autor zarzuca "nacjonalistyczne zaślepienie" prowadzące do "irracjonalnych działań". "Trucizna nacjonalizmu już działa" - pisze niemiecki dziennikarz.
Schumann przypomina dane podane w marcu przez Federalną Agencję Pracy, z których wynika, że w 2017 roku niemiecki budżet wpłacił około 343 mln euro zasiłku rodzinnego na zagraniczne konta (prawie dziesięciokrotnie więcej niż w 2010 r.) dla prawie 250 tys. dzieci. Odbiorcami są głównie dzieci w Polsce (ok. 103 tys.), Rumunii i Chorwacji (po 17 tys.), Czechach i Francji (po 16 tys.).
Eurosceptycy przeciwko świadczeniom dla dzieci
Dziennikarz "Tagesspiegla" podkreśla, że eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) wykorzystuje dane do podsycania nastrojów przeciwko obcokrajowcom. Niemieccy podatnicy nie pojmują, dlaczego Niemcy muszą przekazywać miesiąc w miesiąc "kindergeld" dla bułgarskich dzieci, które mieszkają w Bułgarii - powiedział jeden z posłów AfD, cytowany przez autora. Schumann dodaje, że do kampanii przyłączył się tabloid "Bild", który nazwał transfer świadczeń "unijnym wariactwem". "Tagesspiegel" zaznacza, że obaj partnerzy koalicji rządowej - CDU/CSU i SPD - "bezkrytycznie" przyłączyli się do tych postulatów.
Schumann tłumaczy, że obywatele krajów UE mają prawo do świadczeń na dzieci w wysokości, jaka obowiązuje w kraju, w którym pracują, co potwierdził w 2012 roku Trybunał Sprawiedliwości UE. Jak dodaje, na zmianę prawa nie ma żadnych szans, ponieważ korekty pragną - oprócz Niemiec - jedynie Austria i Dania. Autor przypomina, że w przypadku zmiany przepisów należałoby obniżyć wysokość świadczeń także dzieciom niemieckich rodziców mieszkających za granicą, co skończyłoby się zapewne szeregiem procesów.
Zgubne skutki dla systemu opieki
Schumann zwraca uwagę na dramatyczne skutki obniżenia świadczeń. Przypomina, że w Niemczech przy opiece nad osobami niedołężnymi pracuje 200 tys. kobiet z Europy Wschodniej. Większość z nich dostaje bardzo niskie wynagrodzenia. Wiele z tych kobiet zostawia dzieci u krewnych, a pobierany "kindergeld" stanowi ważny element ich przychodów. Jeżeli to świadczenie ulegnie obniżeniu, zniknie bodziec do podjęcia pracy w Niemczech, co doprowadzi do załamania całego systemu opieki - pisze autor, powołując się na badania rynku pracy Stefana Sella.
Majstrowanie przy świadczeniach rodzinnych byłoby działaniem destrukcyjnym - ocenia dziennikarz. Pomimo tego, wśród czołowych polityków chadeckich i socjaldemokratycznych nie znalazł się nikt, kto miałby odwagę przeciwstawić się "prawicowo-populistycznym nadgorliwcom" - pisze.
Eurodeputowany CDU za indeksacją
Niemiecki eurodeputowany Sven Schulze opowiada się z kolei na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" za indeksacją świadczeń uwzględniającą koszty utrzymania w kraju, w którym rzeczywiście mieszka dziecko. Polityk CDU zwraca uwagę, że niemiecki "kindergeld" dla dwójki dzieci odpowiada w wielu zawodach w Rumunii pensji za pracę na całym etacie, co umożliwia pracownikowi z Rumunii na oferowanie w Niemczech swoich usług po zaniżonych stawkach.
Schulze za niesprawiedliwe uznał przepisy pozwalające na to, by kraje takie jak Niemcy przekazywały do innych krajów zasiłek na dzieci w pełnym wymiarze, zamiast jedynie różnicy pomiędzy zasiłkiem obowiązującym np. w Rumunii a zasiłkiem niemieckim. Opowiedział się za dobrowolną indeksacją, przekazaniem kompetencji w tej sprawie Komisji Europejskiej oraz wypracowaniem mechanizmu w całej Unii, pozwalającego na korygowanie świadczeń w dół i w górę.
Niemiecki eurodeputowany jest sprawozdawcą do spraw systemów zabezpieczenia społecznego frakcji EPL w Parlamencie Europejskim.
Nowy rząd Niemiec, który w zeszłym miesiącu rozpoczął pracę, przymierza się do obcięcia zasiłku rodzinnego ("kindergeld") wypłacanego pracującym w Niemczech obywatelom Unii Europejskiej. Plany takie miał już poprzedni rząd Angeli Merkel, ale Komisja Europejska nie pozwoliła w 2017 r. na zmianę obowiązujących wytycznych. Także teraz, po nowych zapowiedziach niemieckiego rządu, Komisja Europejska odrzuca reformę zasiłku rodzinnego.
Jacek Lepiarz, Berlin / oprac. Natalia Durman
Przeczytaj również:
Bruksela odrzuca reformę zasiłku rodzinnego
Rekordowe wydatki na zasiłek rodzinny w RFN. Najwięcej trafia do Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl