Polska"Wprost": Sieć głodna nastolatek

"Wprost": Sieć głodna nastolatek

Nastoletnie youtuberki wzbudzają u młodych fanek podobne uwielbienie, jak kiedyś Beatlesi u ich babć. Już dziś potrafią zażądać po kilkanaście tysięcy złotych za udział w reklamie. Jeśli utrzymają popularność, za kilka lat mogą być nie tylko sławne, ale i bardzo bogate - pisze Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin w nowym numerze tygodnika "Wprost".

"Wprost": Sieć głodna nastolatek
Źródło zdjęć: © Fotolia | psphotography

Księgarnia, Warszawa, centrum handlowe Złote Tarasy. Niedzielny wieczór, ostatni dzień ferii, a przed księgarnią kłębi się tłum dziewczynek w wieku 8–13 lat, które – zamiast pakować tornistry – stoją w gigantycznej kolejce. Wśród nich moja 10-letnia córka Marta. Stoi już 1,5 godziny i jeszcze z pół godziny przed nią, ale się nie poddaje. Bo jak przyjdzie jej kolej, usiądzie na kanapie obok 13-letniej Julki, zapozuje wspólnie z nią do zdjęcia i weźmie autograf. I wtedy będzie szczęśliwa. Julka to Quick, youtuberka, której Znak wydał właśnie książkę: „Quick, Zbychu, bółka i spółka”. Zgromadzenie dziewczynek w Złotych Tarasach to jej wieczór autorski. W ubiegłym tygodniu Julka miała takich spotkań sześć, głównie w empikach w największych centrach handlowych, w największych miastach. Na każdym spotkaniu były tłumy dzieci, podpisywanie książek i wspólne selfie do późnych godzin wieczornych. W naszej kolejce co jakiś czas rozlegały się pełne euforii piski: – Widziałam ją! Oddychałam tym samym powietrzem co ona.
Nie mogę uwierzyć, przytuliła mnie.

W grudniu moja Marta stała w jeszcze dłuższej kolejce i w trudniejszych warunkach, bo na dworze. Przed warszawską galerią handlową Arkadia zbudowano wielkie stanowisko Coca-Coli, przy którym swoich fanów przyjmowało kilku znanych młodych youtuberów. Jednak najważniejsza była Banshee, poznaliśmy to po piskach, które rozlegały się, gdy tylko wychodziła pozdrowić czekające na zimnie dzieci. Dziewczynki wybiegały wtedy z piskiem z kolejki, w której stały po trzy godziny, i oblegały stoisko, żeby znaleźć się jeszcze bliżej dziewczyny, która mieszka w małym mieście w Wielkopolsce, nagrywa filmiki na YouTubie i jest dla nich gwiazdą. Podobne reakcje widać na archiwalnych zdjęciach dokumentujących zjawisko beatlemanii. Banshee dziś ma już 20 lat, ale zaczynała jako nastolatka i zwraca się do fanek w tym wieku. I trafia. Zajmuje piąte miejsce w rankingu Top 100 polskich użytkowników Snapchata i 30. miejsce na liście najczęściej subskrybowanych youtuberów w statystykach VidStatsX. Ma 638 735 subskrypcji. To więcej niż
zwracający się do dorosłej publiczności znany dziennikarz, gwiazda własnego informacyjnego kanału na YT Mariusz Max Kolonko (562 825 subskrybcji). A z dziennikarzami, którzy chcieliby z nią porozmawiać, Banshee kontaktuje się za pośrednictwem agencji czuwającej nad jej biznesowymi kontaktami.

Ile zarabia youtuber?

Główna publiczność YT to dzieci w wieku 10-15 lat, jednak większość kanałów dla nich prowadzili do tej pory 17-30-latkowie. – To, że filmiki robią 13-latki, takie jak Quick, i że mają takie imponujące statystyki, to nowość – przyznaje Jan Szopa, redaktor naczelny portalu Polscyyoutuberzy.pl. Zjawisko jest na tyle nowe, że 13-letni vlogerzy nie stali się jeszcze milionerami. Jednak budują swoją markę, a oko biznesu zostało już wycelowane w ich stronę. Zostali zauważeni. Dostają do recenzowania książki, kosmetyki, piórniki, ciuchy. To, że wcześniej czy później zaczną porządnie zarabiać na swojej popularności, jest więcej niż prawdopodobne. Internet to świetny kanał docierania do nastoletnich klientów. Dlatego każda szanująca się agencja reklamowa w budżetach swoich kampanii rezerwuje pulę na youtuberów.

– Działają też stajnie youtuberów pośredniczące między nimi a klientami – mówi Maciej Budzich, autor bloga o mediach, reklamie i marketingu Mediafun.pl. – Agencja mówi, ile przeznacza pieniędzy na umowę z vlogerem, a stajnia przedstawia jej konkretne osoby. Stajnie są potrzebne koncernom, które chcą wynająć vlogerów na eventy, i innym kontrahentom, którzy chcą nawiązać z nimi współpracę. Także samym zainteresowanym. – To są młodzi ludzie, często nie znają swojej wartości, nie wiedzą, ile żądać. Jeden chce 1000 zł, inny za to samo 200 tys., bo słyszał, że tak należy. Nie mają na czym się wzorować, nie wiedzą, jak zarządzać swoją popularnością, więc godzą się na pośrednictwo wyspecjalizowanych firm. Właśnie taka firma odezwała się do mnie, kiedy wysłałam e-maila z prośbą o rozmowę do jednej z popularnych vlogerek, oczekując uzgodnienia warunków rozmowy. Zarobki youtuberów to gorący temat, którym żyją nawet portale plotkarskie. Jeden z nich opublikował stawki popularnych vlogerek modowych. Za reklamę na YT
niektóre z nich życzą sobie 15 tys. zł.

Można się naprawdę dobrze ustawić. Jak podaje serwis RegioPraca.pl, kanał Sylwestra Wardęgi, na którym zamieszczonych jest kilkadziesiąt filmów, miesięcznie zarabia między kilkaset tysięcy a milionem złotych rocznie. Jednak Wardęga to żywa legenda YT, a jego filmy oglądane są także za granicą (np. słynny pies przebrany za pająka), co znacznie podwyższa ich wartość. Wszystkie dane na ten temat to jednak efekt szacunków, plotek, szczątkowych informacji. Wysokość zarobków youtuberów to tajemnica należąca do nich i agencji, które podpisują z nimi kontrakty.

Wartość 13-latki

Na filmiku sprzed dziesięciu miesięcy Quick recenzuje na przykład popularną wśród młodszej młodzieży książkę. – Witajcie na moim kanale, to jest nowa seria z „Książką pod tytułem”. Ale pod jakim tytułem? I właśnie o to tutaj chodzi – zaczyna. Autor książki Robert Trojanowski przyznaje, że jego wydawca wysyła egzemplarze do recenzji młodym youtuberom. – To świetny sposób dotarcia do odbiorców – mówi. – Dzieci polecają to, co trafia do ich wrażliwości. Dla rówieśników są wiarygodni i przez to także ciekawi. Podobnie rozumowała Aleksandra Prętka z wydawnictwa Znak, która wspólnie z inną redaktorką, Aleksandrą Bisztygą, wymyśliła i pilotowała przedsięwzięcie z Quick. – Znak Emotikon zajmuje się książkami dla młodego odbiorcy, więc zależy nam, żeby wiedzieć, czym fascynuje się nasz czytelnik – opowiada Prętka. – Staramy się zobaczyć świat jego oczami. Dlatego regularnie przeglądamy portale społecznościowe i w taki właśnie sposób znalazłyśmy Quick. Na początku chciały ją zaprosić do współpracy przy recenzowaniu i
promocji, ale przyglądając się temu, co udostępnia, pomyślały, że właśnie z tego mogłaby być niezła książka. Jest jeszcze drugie dno tego pomysłu. Youtuberka, która kojarzy się z czytaniem, to dla wydawnictwa skarb. – Książka z youtuberem to olbrzymia szansa, że zyskamy nowego czytelnika. Część młodych odbiorców chętnie zagląda do bibliotek, ale większość woli inny rodzaj rozrywki. Jeżeli spodoba im się książka Quick, jest szansa, że sięgną po kolejną – mówi Aleksandra Bisztyga. Chociaż najmłodsi youtuberzy nie podpisują wysokich kontraktów, to, jak mówi Budzich, 5 tys. miesięcznie za reklamę jest już dla nich znaczącą sumą. Przede wszystkim jednak organizując konkursy z nagrodami przysłanymi przez producentów, korzystając z pomocy profesjonalistów czy rodziców przy bardziej skomplikowanej obróbce filmików, wyrabiają sobie markę, na której zaczną zarabiać w przyszłości.

Quick ma 138 105 subskrypcji i ponad 11,5 mln wyświetleń. Młodziutka Olivia Tomczak, która pisze o sobie, że bardzo lubi śpiewać, więc udostępnia różne covery i zabawne filmiki, zebrała 32 tys. subskrypcji i prawie 6 mln wyświetleń. Kasia, autorka kanału Katka Vlog, ma 13 lat, ponad 11,5 tys. subskrypcji, 667 tys. wyświetleń. – Hejcia, moją pasją jest taniec, nagrywanie oraz śpiew, mam nadzieję, że mój kanał wam się spodoba – przedstawia się. A 11-letnia Gabi for you zebrała już ponad 6 tys. subskrypcji. To dobre wyniki. Jeśli tendencja się utrzyma, autorki vlogów będą mogły pomyśleć o zmonetyzowaniu swoich sukcesów.

Psychologiczne pułapki

Trzeba jednak uważać na pułapki. Psycholog dzieci i młodzieży Monika Perkowska wciąż ma do czynienia z dziećmi, które planują, że zostaną youtuberami i będą na tym zarabiać wielkie pieniądze. Na portalach młodzież rozwiązuje dylematy: warto iść na studia czy skupić się na karierze w YT? – A kiedy zaczną naprawdę na tych filmikach zarabiać, to myślą, że tak będzie zawsze – mówi Perkowska. – I spadek popularności jest dla nich ciosem.

Sława na YT jest kusząca, bo przynajmniej teoretycznie łatwa do zdobycia. Żeby dostać się do telewizyjnego talent show, trzeba uczestniczyć w długich, męczących castingach, na które wielu rodziców nie chce narażać dzieci. Trzeba nastawić się na niszczącą rywalizację. A w sieci nie trzeba – tu zdobycie popularności jest łatwe. Dziewczynki siadają przed kamerką i opowiadają o tym, co wydaje im się ciekawe. O swoich zwierzątkach, szkole i ulubionych potrawach, pokazują swój pokój. A miliony widzów to oglądają. I też tak chcą, bo opowiadać o swoim codziennym życiu może każdy, podobnie jak nagrywać filmiki kamerką, w którą jest wyposażony każdy komputer. – Ja zaczęłam, kiedy dostałam swój pierwszy laptop i odkryłam na nim program do montażu – opowiada Julka Quick. – Najpierw pokazywałam swoje filmiki rodzinie, później koleżanki uświadomiły mi istnienie YouTube’a. Opowiadały o youtuberach i były zdziwione, że ich nie znam. Niektóre nawet nosiły ich koszulki. Wciągnęło mnie to, byłam zafascynowana i postanowiłam
opublikować swój pierwszy filmik.

Problem polega na tym, by się ze swoją twórczością przebić. A na to nie ma recepty. Maciej Budzich uważa, że kluczem do sukcesu jest rekomendacja jakiejś gwiazdy YouTube’a. Według Jana Szopy z portalu Polscyyoutuberzy.pl – pomysł na siebie. Na pewno ważne jest to, żeby film był dobrze zrobiony pod względem technicznym. Dlatego nagrania dziewczynek, które cienkim głosikiem opowiadają o dziesięciu rzeczach, które najbardziej lubią robić, są dobrze zmontowane, mają dodatki, np. migające miniaturki, muzykę, czołówkę i inne efekty. Produkcja jednego odcinka na kanale Quick trwa wiele godzin. Koncepcja, nagranie, montaż, czasami potrzebna jest pomoc ojca. Jan Szopa, który przejrzał nagrania najmłodszych nastolatek, mówi, że jest tam sporo efektów, których dziecko nie zrobi samo na zwykłym komputerze. Widać, że pomagali mu dorośli. Jest jednak też wiele samodzielnej pracy, z której dzieci mogą być dumne.

Dylematy rodzica

Ja jednak nie pozwoliłam swojej Marcie nagrywać filmików, na których byłoby ją widać i słychać, choć bardzo chciała. Boję się, że zrani ją hejter, boję się też, że da się oszukać pedofilowi, który udając jej rówieśniczkę, będzie próbował się z nią umówić. – Dzieci dają się oszukać, nawet jeśli rodzice rozmawiają z nimi o zagrożeniach – przyznaje psycholog Monika Perkowska. – Można się przed tym zabezpieczać, zakładając na przykład konto pod nickiem, a nie nazwiskiem, nie podawać żadnych danych, jednak nie mamy pełnej kontroli nad tym, co dziecko o sobie opowie. Ojciec Quick pilnuje prywatności córki, nam też nie podał jej nazwiska. Przyznaje również, że dziewczynka była atakowana przez hejterów, jednak uważa, że nie należy jej od tego izolować. – Nawet podczas jazdy na rowerze mogą się zdarzyć wywrotki, ale nie jest to powód, żeby tego dziecku zabronić – mówi. – Należy założyć kask i przestrzegać reguł. Podobnie w internecie. Gdy zdarzyły się pierwsze hejty, Julka mogła liczyć na nasze wsparcie i rady, jak
się od tego dystansować. Bo sukces może być niebezpieczny. Dla 13-latki widok tysięcy rówieśników w kolejce po jej autograf to wyzwanie. – Dopiero teraz, podczas spotkań autorskich, zobaczyłam, jak wielu tak naprawdę mam widzów – mówi Quick. – Kontakt z widzami, którzy przyszli specjalnie, żeby się ze mną spotkać, jest dla mnie niesamowitym przeżyciem. Aż ciężko mi to opisać.

Ojciec Julki opowiada z kolei, że poczuł popularność córki, gdy na domowym komputerze musiał wydzielić osobny folder na wiadomości e-mailowe do Quick, bo wśród propozycji biznesowych nie znalazłby własnych wiadomości. Kiedy zdecydowali się na pisanie książki, wiadomo było, że będzie to pracochłonne i czasochłonne, a Julka przecież ma szkołę i jest dzieckiem. – Stało się to doskonałą okazją do rozmów na temat wartości, priorytetów, ustawiania bliższych i dalszych planów – mówi. Bo sukces, choć cieszy, może być zdradliwy. Naraża na obciążenie psychiczne, zmienia dziecko, bo nie będzie ono przez jakiś czas zwykłą, anonimową osobą. Nie każde dziecko jest gotowe do roli idola.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)