Wpisy Wałęsy pod lupą ABW. Nowe, nieoficjalne informacje
Nie ustaje zamieszanie wokół tajnego dokumentu, który kilka miesięcy temu Lech Wałęsa opublikował w mediach społecznościowych. Sprawą zajmuje się prokuratura, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że na jednym wpisie objętym śledztwem prawdopodobnie się nie zakończy. Agenci ABW weryfikują również wcześniejsze posty byłego prezydenta.
Zaczęło się w maju, kiedy Wałęsa zamieścił na portalu społecznościowym skan pisma z 1990 r., pochodzącego z Urzędu Ochrony Państwa. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uznała, że mogło dojść do przestępstwa ujawnienia niejawnego dokumentu.
- Publikowanego egzemplarza nie odnaleziono w archiwach. W Agencji znajduje się pierwszy egzemplarz dokumentu, który wciąż ma naniesioną klauzulę niejawności na poziomie "tajne" - tłumaczył rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Zawiadomienie trafiło do Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Od pięciu miesięcy we współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada, czy Lech Wałęsa publikuje w internecie tajne dokumenty, których nie powinien posiadać. Według art. 265 par. 1 kodeksu karnego "kto ujawnia lub wbrew przepisom ustawy wykorzystuje informacje stanowiące tajemnicę państwową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Z nieoficjalnych informacji "Gazety Polskiej Codziennie" wynika tymczasem, że na jednym dokumencie objętym śledztwem prawdopodobnie się nie zakończy. Agenci ABW weryfikują bowiem również wcześniejsze wpisy Wałęsy na portalach społecznościowych. Chodzi m.in. o "notatkę służbową" z września '90 r. z adnotacją "tajne", którą Wałęsa opublikował na Facebooku pod koniec września .
Prokurator Zbigniew Fąfera podkreślił w rozmowie z "GPC", że postępowanie jest toczone "w sprawie", a Wałęsa nie usłyszał dotąd żadnych zarzutów. Decyzja, co będzie dalej z postępowaniem, ma zapaść po zakończeniu czynności. Ale nie wiadomo, jak długo to potrwa.