ŚwiatWP z Kijowa: Andrzej Duda i przywódcy państw bałtyckich przemilczeli kluczowy pomysł Zełenskiego [OPINIA]

WP z Kijowa: Andrzej Duda i przywódcy państw bałtyckich przemilczeli kluczowy pomysł Zełenskiego [OPINIA]

Symboliczny braterski uścisk Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego to jeden z najlepiej zapamiętanych obrazków z wizyty prezydentów krajów bałtyckich w Kijowie. Deklaracje składane przez wszystkich przywódców podczas wspólnej konferencji prasowej świadczą o tym, że Kijów docenia zaangażowanie Polski, Litwy, Łotwy i Estonii w sprawach: silniejszych sankcji na Rosję, dostaw broni i przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej. Ważne jest jednak również to, o czym prezydenci nie mówili: to pomysł Wołodymyra Zełenskiego, by powołać nowy sojusz, który miałby być gwarantem bezpieczeństwa dla Ukrainy.

"W Kijowie nie padły żadne konkrety w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy"
"W Kijowie nie padły żadne konkrety w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy"
Źródło zdjęć: © KPRP
Tatiana KolesnychenkoPatryk Michalski

14.04.2022 | aktual.: 14.04.2022 04:40

Korespondencja dziennikarzy Wirtualnej Polski z Kijowa, którzy uczestniczyli w konferencji prezydentów Ukrainy, Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.

Mija pięćdziesiąty dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Kiedy 24 lutego zaczęły się pierwsze ostrzały, zszokowana opinia publiczna, która uwierzyła w hasło "nigdy więcej wojny", nie mogła przypuszczać, że to dopiero preludium tego, co szykuje Putin. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że w kolejnych tygodniach okupanci dopuszczą się ludobójstwa w Buczy, gwałtów na kobietach i dzieciach, i tego, że celowo ostrzeliwane osiedle w Borodziance pogrzebie dziesiątki niewinnych cywilów, którzy w piwnicach próbowali znaleźć schronienie.

Coraz bardziej drastyczne relacje i zdjęcia przesuwają granice wrażliwości. Powodują, że tylko kolejne niewyobrażalne wcześniej zbrodnie są w stanie wstrząsnąć przywódcami krajów Zachodu. Choć nie wszystkimi, bo nawet ciała zastrzelonych ukraińskich cywilów pozostawione na pożarcie psom, po kilku dniach wrzucone do masowych grobów, nie przekonały prezydenta Francji, by ludobójstwo nazwać ludobójstwem. Nie przeszkodziły w tym, by Macron dalej nazywał Ukraińców i Rosjan "bratnimi narodami".

Definicję tego "braterstwa" zaprezentował w środę wieczorem prezydent Ukrainy, który zapowiedział telefoniczną rozmowę z prezydentem Francji w sprawie jego wypowiedzi: - Przyszli, zgwałcili, ostrzelali. Z braterstwa pozostały tylko zbiorowe mogiły – mówił, odpowiadając na pytania dziennikarzy. Słowa te padły wśród "przyjaciół", jak mówił o przywódcach Polski, Litwy, Łotwy i Estonii Wołodymyr Zełenski. To politycy, którzy nieporównywalnie lepiej rozumieją, czym jest zagrożenie ze strony Rosji.

Jednak nawet "przyjaciele" w trakcie wspólnych wystąpień nie odnieśli się do jego kluczowego pomysłu: utworzenia nowego sojuszu, który mógłby dać Ukrainie prawdziwe, a nie tylko papierowe, gwarancje bezpieczeństwa. Właśnie dlatego szczególnie powinno zwracać uwagę to, co zostało pominięte. Wyraźnie widać, że po pięćdziesięciu dniach walki o to, by Ukraina mogła istnieć, nawet najbliżsi sojusznicy nie są w stanie spełnić słusznych oczekiwań Kijowa.

Nowy sojusz bezpieczeństwa

Szczegóły pomysłu Wołodymyra Zełenskiego zaprezentował w rozmowie z Wirtualną Polską doradca prezydenta Ukrainy Mychaiło Podolak, który brał udział w negocjacjach z Rosją. - Chcemy zakończyć tę wojnę, budując nowy sojusz, który byłby na tyle silny, żeby zatrzymać Rosję, jeśli znowu przyjdzie jej ochota na kogoś napaść. Tym razem nie będzie to dokument w rodzaju memorandum budapesztańskiego, tylko konkretna umowa, zgodna ze wszystkimi zasadami prawa międzynarodowego – podkreślał w połowie marca.

Współpracownik prezydenta Ukrainy ujawnił w Wirtualnej Polsce, że koncepcja była jednym z głównych tematów podczas wizyty Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie. - Będzie ona krok po kroku opisywać mechanizmy, które zostaną wprawione w ruch w razie kolejnego ataku na Ukrainę. Chcemy mieć pewność, że znowu nie pozostaniemy sami na polu walki. Państwa, które wystąpią w roli gwarantów, w tym sama Rosja, wezmą na siebie konkretne zobowiązania. (…) Bardzo nam zależy, aby do nowego sojuszu przystąpiła Polska. Jest dzisiaj największym przyjacielem Ukrainy - dodał.

W innych publicznych wypowiedziach kluczowi ukraińscy politycy podkreślali, że zależy im, by członkami nowego sojuszu były również Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Turcja, Niemcy, Francja oraz Izrael. Pomysł ma być odpowiedzią na brak perspektyw, by Ukraina dołączyła do NATO. Można spodziewać się, że Wołodymyr Zełenski powrócił do pomysłu podczas ostatniej wizyty premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona w Kijowie. Spotkanie z Andrzejem Dudą oraz prezydentami Litwy, Łotwy i Estonii dawało Ukraińcom nadzieję na to, że pomysł zyska szersze poparcie. Szczególnie, że ludobójstwo w Buczy odsuwa możliwości prowadzenia kolejnych rozmów pokojowych z Moskwą.

Ani słowa

Wypowiedzi prezydentów goszczących w Kijowie nie przyniosły przełomu w sprawie nowego sojuszu. Wprost nie odniósł się do niego żaden z nich. Pośrednio ze wszystkich wypowiedzi można było wyczytać, że jego realizacja nie ma większych szans. Wszyscy przywódcy zgodnie podkreślili, że gwarantem bezpieczeństwa dla Polski, Litwy, Łotwy i Estonii jest wyłącznie NATO i artykuł 5. sojuszu, który zakłada, że w razie ataku na jednego z członków, wszyscy będą go bronili. Zasugerowali też, że sojusze regionalne nie są strategiczne.

W obecności Wołodymyra Zełenskiego wszyscy przywódcy zasugerowali, że w przeciwieństwie do niego, wierzą w skuteczność NATO. Po wypowiedzi prezydenta Litwy Gitenasa Nausedy na ten temat, Zełenski z ironią stwierdził, że Ukraina ma szansę dołączyć do NATO dopiero wtedy, kiedy sekretarzem generalnym zostanie właśnie Nauseda. Prezydent Ukrainy między słowami dał do zrozumienia, że gwarancje bezpieczeństwa NATO, o których mówią przyjaciele, nie zmieniają nic w położeniu Ukrainy.

Słowa, które nie padły są równie ważne, jak te, które zostały wypowiedziane. – Są z nami zawsze ramię w ramię i byli od początku jako pierwsi we wszystkim we wsparciu Ukrainy – mówił Zełenski o Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii. To stwierdzenie, podobnie jak braterski uścisk z Andrzejem Dudą, który stał się symbolem, powinno mobilizować do działania. Bo kto, jak nie "przyjaciele" powinni wypełnić ciszę w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy.

Z Kijowa Tatiana Kolesnychenko, Patryk Michalski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjakijów
Wybrane dla Ciebie