WP z Budapesztu: Putin osiodłał Orbána. Ludzie wyjdą na ulice
Przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi na Węgrzech Viktor Orbán wzmaga antyukraiński przekaz i przekonuje, że węgierska opozycja dogadała się z władzami w Kijowie. Powtarza, że "lewica" - jak określa zjednoczoną opozycję - natychmiast wyśle do Ukrainy broń, narażając Węgrów. Antyukraińska retoryka budzi obrzydzenie nie tylko przeciwników Fideszu, ale i niektórych wyborców tej partii. Dowodem sprzeciwu ma być zaplanowany na sobotę protest. Nic nie wskazuje jednak, że obywatelski sprzeciw powstrzyma wygraną Fideszu.
01.04.2022 | aktual.: 01.04.2022 22:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Lewica stawia na Ukraińców. Jeśli wygrają, to zaczną dostawy broni, wyłączą gaz i zniszczą gospodarkę" – ten piątkowy wpis premiera Węgier na Facebooku to tylko jeden z dowodów na to, że w ostatnich godzinach kampanii Fidesz nie rezygnuje z przekazu wymierzonego w Ukrainę i politycznych przeciwników. W państwowej telewizji informacyjnej zależnej od rządu spoty Orbana są powtarzane co kilka minut. Przeplatają się z materiałami o działaniach rządu. Trudno je od siebie odróżnić.
Pracownicy państwowej telewizji M1 niemal całą uwagę poświęcają wystąpieniom i wywiadom premiera. Na wypowiedzi kontrkandydata Pétera Márki-Zaya przeznaczają wielokrotnie mniej czasu i tylko po to, by mógł je skrytykować nie kto inny jak urzędujący premier. "Z naszej historii zbyt dobrze znamy cenę wojny, dlatego musimy trzymać się od wojny z daleka. Jednocześnie musimy pomóc Węgrom i Ukraińcom, którzy uciekają ze swoich domów" – powtarza Orbán w telewizyjnym spocie. Nie przypadkowo tak ustawił kolejność tych, którym trzeba pomagać. To czytelne puszczenie oka w stronę Węgrów zakarpackich - mniejszości zamieszkującej ukraińskie Zakarpacie, której członkom rząd Fideszu nadał obywatelstwo.
Walcząca o reelekcję partia rządząca jednocześnie przekonuje, że jej rywal Péter Márki-Zay, kandydat sześciu zjednoczonych partii opozycyjnych na premiera, to tak naprawdę marionetka, którą kieruje Ferenc Gyurcsány, były premier Węgier w latach 2004-2009. Gyurcsány to niepopularny wśród sporej części Węgrów polityk, który po latach kryzysu gospodarczego, podał się do dymisji. Już w 2006 r. węgierskie radio ujawniło nagranie z zamkniętego spotkania, w którym przyznał się on do zakłamywania danych gospodarczych, jednak do 2009 r. odmawiał odejścia z urzędu.
"Walka Dawida z Goliatem"
Mimo że sondaże nie dają opozycji większych szans na wygraną w wyborach parlamentarnych - zaplanowanych na niedzielę 3 kwietnia - Péter Márki-Zay w jednym z ostatnich kampanijnych przemówień przekonuje, że "szansa na zmianę jest ogromna". - Wszyscy jesteśmy zjednoczeni: prawica i lewica, chrześcijanie, żydzi, ateiści, Romowie, wszyscy sprawiedliwi, uczciwi wierzymy w siłę miłości, wierzymy w sprawiedliwy europejski kraj, w którym naszym rodakom będzie żyło się lepiej - mówił.
- To jest gigantyczna walka, walka Dawida z Goliatem. Nasi przeciwnicy mają po swojej stronie prawo wyborcze, zmienione granice okręgów wyborczych, armię płatnych trolli, machinę propagandową, nieograniczone środki finansowe, media i platformy reklamowe oraz masę oszustw wyborczych. Ale nie zapominajmy: w walce między Dawidem a Goliatem Dawid wygrał. Po 12 latach prania mózgu mamy realną szansę zastąpić Viktora Orbána i jego system – podkreślał kandydat opozycji na premiera.
Odpowiedzią na antyukraiński przekaz rządzącego Fideszu będzie manifestacja "Niech to się wreszcie skończy". Protest jest planowany na sobotę przez jedną z organizacji pozarządowych. W swoim wydarzeniu nazywają Orbána "marionetką Putina", a na ulicach Budapesztu pojawiają się też grafiki przedstawiające rosyjskiego dyktatora na koniu z głową premiera Węgier, który jest przyduszany charakterystycznym pomarańczowym krawatem.
"Armia Putina morduje dzieci na Ukrainie. Przywódcy wszystkich demokratycznych krajów europejskich solidaryzują się z Ukrainą, ale szef węgierskiego rządu haniebnie milczy. Chce pozostać "neutralny", ale każdy, kto pozostaje neutralny w obliczu morderstw i niesprawiedliwości, opowiada się po stronie agresora.(…) Orbán mówi, że chce pokoju i bezpieczeństwa, ale nauczyliśmy się z naszej historii, że nie ma pokoju i bezpieczeństwa bez wolności. Ci, którzy rezygnują z wolności na rzecz bezpieczeństwa, wkrótce stracą jedno i drugie. Jako Węgrzy odczuwamy ból narodu ukraińskiego, bo w ich walce o wolność rozpoznajemy walkę naszych przodków, którzy walczyli z rosyjskimi najeźdźcami w 1849 i 1956 roku" – podkreślają w swojej odezwie organizatorzy protestu.
Z Budapesztu Patryk Michalski